Do awantury między zakochanymi doszło 7 kwietnia tego roku w mieszkaniu w Gdańsku Wrzeszczu. Oboje nie szczędzili sobie ostrych słów, a gdy to nie wystarczyło, w ruch poszły pięści. Miłosz miał wykręcić Kasi ręce, złapać ją za głowę i uderzać nią o podłogę. Kobieta doznała licznych obrażeń twarzy, złamania nosa, miała wiele krwiaków oraz stłuczeń.
- Zostałam pobita przez mojego partnera, który jest trenerem osobistym. Zmasakrował mi twarz, rozciął łuk brwiowy, obił ręce i nogi, bił moją głową o podłogę. Kiedy byłam cała zakrwawiona, on zwyczajnie wyszedł z mieszkania - relacjonowała zajście w mediach społecznościowych Katarzyna D., pokazując przy tym swoją zmaltretowaną twarz.
Przed sądem kolejny raz opisała jak skatował ją 100-kilogramowy trener sztuk walki
- 37-latkowi zarzucono spowodowanie rozstroju zdrowia, a także spowodowanie u pokrzywdzonej obrażeń trwających nie dłużej niż 7 dni, co zagrożone jest karą do 5 lat więzienia - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Miłosz P. nie przyznaje się do zarzutów. Na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych umieścił film, na którym sugeruje, że gdyby uderzył byłą już partnerkę, to trafiłaby ona do szpitala lub mogłaby nie żyć.
Podczas rozprawy przekonywał, że Katarzyna D. wszystko zmyśliła, żeby popsuć jego reputację jako trenera. - Zrobić ze mnie jakiegoś wypaczonego gościa – mówił.
Miłosz P. już wcześniej karany był za pobicie.