Tymczasem polskie służby weterynaryjne próbują ustalić, gdzie sprzedawano podejrzane mięso. Część trafiła na pewno do Małopolski. - Z tego co mi wiadomo na teren województwa małopolskiego trafiły dwie tony tego mięsa - przyznaje w rozmowie z TVN24.pl Grzegorz Kawiecki, zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Partię mięsa odkryto w zakładzie przetwórstwa mięsa w powiecie nowosądeckim. - Próbujemy wycofać całe to mięso z rynku. Na podstawie faktur ustalamy do jakich podmiotów zostało przekazane i idziemy jak po sznurku do kolejnych podmiotów, które je kupiły. W przypadku namierzenia produktów zawierających podejrzane mięso, wydajemy decyzję o zatrzymaniu ich dystrybucji - informuje Kawiecki. Jak dowiedzieli się dziennikarze TVN24.pl, mięso z padłych i chorych krów trafiło m.in. do kiełbas. Według ekspertów spożywanie mięsa z tzw. leżaków może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia.
Dwie tony mięsa z chorych krów trafiło na rynek
Mięso z nielegalnego uboju trafiło do 10 krajów oraz do około 20 punktów w Polsce. Jest ono obecnie wycofywane, mięso w sklepach jest bezpieczne - poinformował na konferencji prasowej w czwartek Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk. Mięso pochodzące z rzeźni w Ostrowi Mazowieckiej było rozbierane w dwóch zakładach: w województwie mazowieckim i małopolskim, a następnie trafiło do "więcej niż 20 punktów w kraju". W sumie z nielegalnego uboju stwierdzono 9,5 tony mięsa, z czego ok. 2,5 tony sprzedano za granicę.