Mieszaniec lwa z tygrysem ZNISZCZYŁ ŻYCIE cyrkowcowi Raimowi z Czech!

2014-08-24 10:44

Został kaleką, stracił pracę i nie ma za co żyć. Leży w szpitalu w Gorzowie, zapomniany przez kolegów i urzędników z czeskiej ambasady. - Gdyby nie pomoc pacjentów i pielęgniarek, chybabym się załamał - mówi Radim Zeleznak (32 l.), czeski cyrkowiec, którego zaatakował i ciężko okaleczył mieszaniec lwa z tygrysem.

To się zdarzyło podczas karmienia. - Otworzyłem okienko w klatce i wtedy na mnie skoczył - wspomina karmiciel zwierząt w czeskim cyrku Cirkus Andres, który w czerwcu występował w Polsce. Zwierz zmiażdżył lewą rękę Radima, rozerwał mięśnie i ścięgna prawej ręki. - Mieli mi amputować obie ręce, ale polscy lekarze dokonali cudu, uratowali prawą - opowiada. Radim lada dzień powinien wrócić do Czech.

Zwierz zaatakował cyrkowca, lekarze ledwo uratowali mu rękę

Ambasada miała załatwić mu transport, ale milczy jak zaklęta. Dotąd dostał od niej... 30 zł. Żona zostawiła go samego. Może liczyć tylko na innych pacjentów i na pielęgniarki. - Siostrzyczki dały mi ubranie, dokarmiają - mówi. I tylko wspominając Cirkus, Anders zaciska zęby, bo od wypadku nie pojawił się z cyrku nikt, kto zapytałby chociaż: ,,Radim, jak ty se masz?"...

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: ŁÓDŹ: Wnuczek poderżnął mi gardło!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają