Najnowszy wpis na blogu Marka Migalskiego jest dowodem, że mimo sympatii do PiS, stracił on już cierpliwość. Nagłe zmiany wizerunku prezesa, marginalizacja sukcesu „obozu umiarkowanego” czy ostatnie rozważania o odejściu Jarosława Kaczyńskiego widać przelały czarę goryczy:
Przeczytaj koniecznie: Staniszkis: Ziobro maminsynkiem. Kaczyński nie zna się na kobietach
- No to mamy nowego prezesa PiS. Przyszedł, jak koniec świata u Miłosza – na kocich łapach, niepostrzeżenie. (...) Po prostu władował na tron i nawet żeśmy tego nie zauważyli. Nie zauważył tego nawet sam prezes – stwierdza zdecydowanie Marek Migalski i nie waha się podać nazwiska.
Nowy prezesem jest: Zbigniew Ziobro - twierdzi zbuntowany europoseł. – To nie Kaczyński jest dzisiaj liderem partii, to nie on tak naprawdę podejmuje decyzje. Oczywiście, oficjalnie nic nie dzieje się bez jego przyzwolenia, ale faktycznie jest zupełnie zdominowany przez Ziobro i jego ludzi. Wystarczy wejść Zbyszkowi w drogę, rzucić rękawicę, a już jest się eliminowanym" – argumentuje Migalski i z przekąsem dodaje, że wkrótce możemy zobaczyć na to jasny dowód.
Patrz też: Ziobro groźniejszy od Migalskiego – „przejmie” PiS albo założy własną partię? (GŁOSUJ!)
Tym dowodem ma być marginalizacja (już widoczna), a wkrótce możliwe również wykluczenie z PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej. „Kluzikowej, do której na Kongresie PiS ustawiały się kolejki do wspólnej fotografii" – drwi ze swoich kolegów Migalski.
- Jeśli PiS ma być takim napompowanym LPR-em, czyli partią pod wodzą Zbigniewa Ziobro, to faktycznie jest ona (Joanna Kluzik-Rostkowska – red.) tam niepotrzebna" –podsumowuje krótko Marek Migalski.