Czyżby przyszła pora na skruchę? A może to próba ponownego przypodobania się liderowi PiS? Po ostatniej fali krytyki, jaką Marek Migalski wylał na Jarosława Kaczyńskiego aż trudno uwierzyć, że wykluczony z delegacji europoseł może jeszcze pochlebnie wypowiadać się o prezesie. A jednak... W Kontrwywiadzie RMF FM eurodeputowany przyznał się, że nadal wierzy w lidera PiS.
-Wierzę w niego, jako jedynego, który może odsunąć te gnuśne rządy Platformy od władzy – mówił Migalski.
Przeczytaj koniecznie: Migalski: PiS mnie obraża
Polityk przewiduje jednak, że następnych wyborów samorządowych partia Kaczyńskiego nie wygra. I za to Migalski wbrew pozorom nie ma wcale pretensji do prezesa.
- Ja to w pełni rozumiem i ja nie mam pretensji do Jarosława Kaczyńskiego, o to jak on się zachowuje, jak reaguje, jak postępuje w ciągu ostatnich paru miesięcy, konkretnie po 10 kwietnia. Mam pretensje do jego otoczenia politycznego – wyjaśnia.
O kogo konkretnie chodzi? Czyżby ktoś inny, a nie lider, który we wczorajszym liście do członków PiS zażądał lojalności, rozdawał karty w szeregach partii?
- Otacza się takimi ludźmi, jak panowie Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Marek Kuchciński, Jarosław Zieliński. Oni dzisiaj opanowali partię, oni dzisiaj są tymi, którzy decydują o przekazie partyjnym, decydują o finansach partii, o tym wszystkim, czy partia jest w stanie odsunąć Platformę od władzy. I w moim przekonaniu, po prostu sobie z tym nie radzą – ocenia Migalski.
Patrz też: Bunt w PiS. Migalski krytykuje Kaczyńskiego. Bez Pana nie przetrwamy, z Panem nie wygramy
Zdaniem europosła to Zbigniew Ziobro i Mariusz Błaszczak decydują o tym, co mówi Kaczyński. „Oni pokażą na co ich stać w następnych wyborach”.
Migalski uważa, że prezes wyrzucił go z szeregów PiS, by zastraszyć innych, wprowadzić dyscyplinę i lojalność, których zażądał w liście rozesłanym do partyjnych kolegów.