Mija dokładnie miesiąc od największej tragedii narodu polskiego po II wojnie światowej, a nadal nie wiadomo dlaczego prezydencka maszyna zahaczyła skrzydłem o drzewa i runęła o ziemię tuż obok pasa startowego lotniska.
Wśród najbardziej prawdopodobnych przyczyn tego makabrycznego wypadku wymienia się: gęsta mgłę, która ograniczała widoczność nad Smoleńskiem nawet do 300 metrów oraz błąd pilota, który nie powinien podchodzić do lądowania w tak fatalnych warunkach. Zanim jednak padną oskarżenia musi się zakończyć rosyjskie śledztwo w sprawie katastrofy. Kiedy to nastąpi? Tego nie wiedzą nawet rosyjscy śledczy.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w Moskwie wciąż odczytuje zapisy z czarnej skrzynki, które zarejestrowały rozmowy załogi w kokpicie. Nie ma jeszcze potwierdzonej informacji do kogo należał piąty głos, choć nieoficjalnie mówi się, że do kabiny pilotów wszedł dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusz Kazana.
Oprócz rosyjskich ekspertów i polskich śledczych, którzy nadzorują śledztwo, nad ustaleniem przyczyn katastrofy pracują specjaliści z USA. Analizą stanu dwóch urządzeń i zarejestrowanych na nich zapisów zajmują się eksperci z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu. Chodzi o przyrząd ostrzegający o zbliżaniu się do ziemi TAWS oraz urządzenie nawigacji satelitarnej GNSS.
Zobacz koniecznie: Piąty głos w kabinie pilotów to nie stewardessa. W kokpicie był mężczyzna
Jak do tej pory prokurator generalny Andrzej Seremet potwierdził tylko ustalenia rosyjskich prokuratorów. Badania ujawniły, że na pokładzie maszyny nie doszło do żadnej awarii, wykluczono też zamach terrorystyczny.
Poza tym Edmund Klich, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych na konferecnji prasowej w miniony piątek ujawnił dokładną godzinę katastrofy. Prezydencki tupolew runął na ziemię dokładnie o 8:41:06.
Patrz też: Miejsce katastrofy plądrują szabrownicy. Świadek widział jak rozkradali szczątki ofiar
Tymczasem w zeszłym tygodniu na miejscu tragedii wycieczka z Polski, która pojechała do Smoleńska oddać hołd wszystkim 96 pasażerom feralnego lotu, znalazła rzeczy osobiste ofiar i szczątki maszyny. Po interwencji ambasady RP w Moskwie terenu tego strzegą milicjanci.