Czego potrzeba do szczęścia szefowi SLD? Niewiele. Wystarczy towarzystwo ukochanych kobiet i... nowa para łyżew, które znalazł pod choinką.
Grzegorz Napieralski (35 l.) w rodzinnym Szczecinie spędzał święta i witał Nowy Rok. Nieoficjalnie mówi się, że lider Sojuszu szykuje się do decydującego starcia z Wojciechem Olejniczakiem. Formę szlifował na lodowisku. Napieralski zarzeka się, że w święta w jego domu o polityce nie było ani słowa. - Gosia (żona posła) i córeczki by mi nie darowały - śmieje się. "Super Express" spotkał szefa SLD na miejskim lodowisku w Szczecinie.
- Od dawna obiecywałem Ali (starsza córka, ma 5,5 roku), że zabiorę ją na lód. Musiałem dotrzymać słowa, tym bardziej że dostałem od Mikołaja nowiutkie łyżwy - opowiada. Ala błyskawicznie nauczyła się jeździć. Szef SLD z trudem za nią nadążał. Liczyliśmy, że może upadnie, ale twardo stał na nogach. - O żadnym upadku nie może być mowy - ani na lodzie, ani w polityce - zastrzega Napieralski. I po chwili dodaje: - W ostatnim w 2008 roku sondażu Sojusz osiągnął dwucyfrowy wynik. Teraz będzie tylko lepiej. Musi być!
O swoim sporze z Wojciechem Olejniczakiem (35 l.) nie chce mówić. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że już w styczniu po raz trzeci spróbuje usunąć przeciwnika z fotela szefa klubu. Czy przy tym zajęciu też się nie poślizgnie?