Choć unikający rozgłosu, w Toruniu Roman Karkosik jest znany znakomicie. Zwłaszcza uwielbiają go kibice żużla. Tylko on wie, ile milionów wydał aby drużyna z Torunia nie spadła z ekstraklasy, a potem zdobyła mistrzostwo Polski.
Jak przystało na człowieka, którego majątek „Forbes” wycenił na ponad miliard złotych żyje w luksusie. Mieszka w wielkim pałacu w Kikole pod Toruniem, gdzie z radością dogląda okazałego ogrodu, który zaprojektował specjalnie dla niego ogrodnik Elżbiety II.
Te luksusy zawdzięcza m.in. sukcesom giełdowym jego przemysłowej spółki Boryszew. Ale i przez tą właśnie firmę stanął przed sądem. Zdaniem śledczych w kwietniu 2013 roku Karkosik i jego żona Grażyna przez kilka dni sprzedawali sobie nawzajem akcje tej spółki. Śledczy dopatrzyli się w tym manipulacji, która miała na celu utrzymanie spółki wysoko w notowaniach giełdowych.
Karkosik twierdził, że jest niewinny. - Dzięki tym transakcjom dokonałem optymalizacji podatkowej. To nie była żadna manipulacja – powiedział nam, kiedy podjechał pod sąd swoim Maybachem.
Ale sąd uznał, że do manipulacji doszło. Jednak jako, że nikt na niej nie ucierpiał, warunkowo umorzył sprawę. Czyli nie ukarał miliardera. Najbogatsze w kujawsko-pomorskim małżeństwo musi tylko przekazać po 60 tys. zł na cale społeczne.