Wczoraj opisaliśmy w "SE" inicjatywę BCC, które chce, by rząd walcząc z kryzysem, mógł zamrażać podwyżki świadczeń (tzw. waloryzację) lub nawet obniżać i tak głodowe emerytury Polaków. Bogacze domagają się wprowadzenia takiego zapisu w ustawie o rentach i emeryturach. Co to oznacza? Że za braki w kasie państwa z własnej kieszeni mieliby zapłacić wszyscy seniorzy. -Wprowadzenie takiej zmiany oznaczałoby w okresie zwiększonego deficytu budżetowego wstrzymanie waloryzacji rent i emerytur. W ten sposób państwo mogłoby oszczędzić - tłumaczy beznamiętnie ekonomista i ekspert BCC Stanisław Gomółka (70 l.), który jest autorem tej propozycji.
Przeczytaj koniecznie: Emerycie! Bogacze chcą cię okraść!
Pomysły milionerów oburzyły nie tylko seniorów, ale także minister pracy i polityki społecznej Jolantę Fedak. W rozmowie z "Super Expressem" szefowa resortu pracy ze zdziwieniem przyjęła zapędy organizacji biznesmenów i zapewniła, że do takich zmian nie dopuści. - Należy pamiętać, że emerytura nie jest karą, a i tak wielu Polaków musi się utrzymywać z bardzo skromnych świadczeń. Dlatego uważam, że propozycje BCC są nie na miejscu - mówi "SE" Fedak. - O wiele lepszym rozwiązaniem od obniżania emerytur lub zmiany zasad waloryzacji jest zmniejszenie strumienia pieniędzy płynących do Otwartych Funduszy Emerytalnych - tłumaczy pani minister. Mamy nadzieję, że rząd nigdy nie przyłoży ręki do okradania emerytów.