Miller: Piloci tupolewa nie chcieli lądować w Smoleńsku. Wyniki prac komisji są przykre, trzeba ich słuchać w ciszy

2011-01-28 9:38

Kontrowersyjny raport MAK w sprawie katastrofy prezydenckiego Tu-154M nie daje pełnego obrazu dramatycznych wydarzeń z 10 kwietnia. Jedyna nadzieja, że poznamy prawdę w raporcie polskiej komisji, której przewodniczy minister Jerzy Miller. Szef MSWiA nie raz podkreślał, że ten raport nie będzie miał litości dla zaniedbań ze strony polskiej. Podczas badań ustalono, że załoga tupolewa, po rozmowach z pilotami Jaka-40 nie chciała lądować w Smoleńsku.

Ostateczny dokument z prac komisji Millera ujrzy światło dzienne za miesiąc. O wstępnych ustaleniach, które zmieniają obraz katastrofy mówił w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” sam minister Jerzy Miller. Wiadomo już na pewno, że raport będzie surowy, będzie obnażał szereg zaniedbań podczas organizacji wizyty i w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, bo przecież chodzi o to, by w przyszłości zapobiegać tak straszliwym tragediom.

- Wyników badań komisji będziemy słuchać w ciszy. Bo są przykre – podkreśla Miller. Tylko cała prawda może wyeliminować ryzyko i zwiększyć bezpieczeństwo lotów.

Przełomem w ustalaniu przyczyn tragedii jest odkrycie, że załoga T-154M nie chciała lądować w Smoleńsku. Ostrzeżona o gęstej mgle przez pilotów Jaka-40 miała odlecieć na zapasowe lotnisko.

Patrz też: Smoleńsk: Tupolew miał polecieć do Moskwy i wrócić - „Wszystko było ustalone kilkanaście minut przed katastrofą”

- Oni nie chcieli tam wylądować, byli przekonani po rozmowie z JAK-iem, że tam nie wylądują – ujawnia szef komisji. - Mamy nagranie, że kapitan chciał na wysokości 100 m odejść. Ale dlaczego zeszli poniżej setki? Nie wiem. I to będzie pewnie największy dylemat: Czy podpisać ten raport bez rozeznania, dlaczego zeszli poniżej 100 m? - dodaje.

Z ustaleń komisji wynika, że gdyby Jak-40 odleciał na inne lotnisko, nie byłoby takiej presji, by Tu-154M podchodził do lądowania. Okazuje się także, że rosyjski samolot transportowy Ił-76 przeleciał w gęstej mgle tylko 6 m nad płytą lotnisko o niewiele brakowało, a rozbiłby się o Jaka-40.

Minister Miller zaznacza, że podczas współpracy polsko- rosyjskiej „nikt nie chciał nikogo przechytrzyć, co nie znaczy, że chciał być do końca szczery. Gdyby na miejscu katastrofy nie doszło do spotkania premierów Tuska i Putina, Rosjanie nie przekazaliby nam wielu materiałów niezbędnych w śledztwie, m.in. kopii nagrań z czarnych skrzynek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki