Arłukowicz po raz pierwszy jako minister spotkał się z posłami z komisji zdrowia. Nie miał łatwego startu, bo również wczoraj NIK skrytykował sztandarową reformę jego poprzedniczki Ewy Kopacz (55 l.) o przekształceniach szpitali. Według NIK komercjalizacja była błędem, ponieważ skorzystało z niej bardzo niewiele szpitali, a te, które skorzystały, wcale na niej nie zyskały. Następca Kopacz nie zamierza jednak uciekać przed wypiciem piwa, które nawarzyła jego poprzedniczka. Będzie ciągnąć komercjalizację.
Następne plany Arłukowicza to również kontynuacja pracy Kopacz. Minister zamierza więc wprowadzić dodatkowe, dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne i stworzyć konkurencję dla NFZ. Również chce, by pieniądze z NFZ trafiały do najlepszych szpitali. Część placówek zostanie więc zlikwidowana albo będzie łączona. Ma powstać też centralny wykaz ubezpieczonych, żeby ograniczyć biurokrację. Nowy minister chce też zająć się dziećmi, seniorami i niepełnosprawnymi. - Nowoczesne państwo to nie takie, gdzie każdy biega z torebką marihuany, ale takie, gdzie silny opiekuje się słabszymi - powiedział.
To plany, a na początek minister musi bardzo konkretnie rozwiązać problem recept. Obecnie lekarze grożą, że nie będą wystawiać recept na leki ze zniżka. Boją się bowiem kar, którymi grożą nowe przepisy. - Zrobię wszystko, aby lekarz przede wszystkim zajmował się leczeniem, aptekarz wydawaniem leków - oświadczył minister.