PKP ma nowego przeciwnika. I to nie byle jakiego, bo samego ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, który nie zamierza dłużej patrzeć z założonymi rękoma jak kolej upadla pasażerów.
Jak donosi radio RMF FM spółki PKP Intercity i PKP Przewozy Regionalne złożyły w resorcie wniosek o przesunięcie w czasie, do 2014 roku, wprowadzenia w życie unijnych przepisów. Czego tak bardzo boi się kolej? Zgodnie z wytycznymi Unii przewoźnik, którego pociąg spóźnia się ponad godzinę musi zapłacić każdemu pasażerowi odszkodowanie. O jakich kwotach mowa? Podróży miałby otrzymać nawet połowę ceny biletu. Gdy przeliczyć wszystkich pasażerów, którzy godzinami marzną na peronach uzbiera się niezła suma.
Przeczytaj koniecznie: Prezes PKP odwołany. Andrzej Wach stracił pracę po chaosie na kolei
PKP twierdzi, że nie ma na spłatę odszkodowań, a liczba spóźnionych pociągów tylko w pierwszym półroczu 2010 sięgała 1/3 wszystkich składów, które miały dotrzeć do stacji docelowej.
Czy to przez ostatni gigantyczny chaos na kolei, czy mając na względzie dobro podróżnych wystawianych do wiatru przez PKP minister nie zamierza zgadzać się na żądania. Szef resortu obiecał to pasażerom na antenie RMF FM. Jeśli dotrzyma słowa unijny przepis wejdzie w życie już w lipcu 2011 roku. PKP musi więc liczyć z olbrzymimi wydatkami. Chyba, że jakimś cudem pociągi zaczną jeździć zgodnie z rozkładem jazdy.