Rozmach przetargu, który ogłosiło Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, robi wrażenie. Resort zamówił ponad 7 tysięcy sztuk czekoladowych batonów różnego rodzaju, 1200 kilogramów kruchych ciasteczek, 440 kilogramów paluszków, 200 kilogramów galaretek... A to tylko niektóre ze smakołyków, którymi urzędasy raczyć będą swoje podniebienia. Ministerstwo kupuje też ponad 500 kilogramów aromatycznych kaw i dwa tysiące butelek coca-coli. Pewnie dlatego, by nadmiar słodkości nie odbił się urzędnikom czkawką. Na słodkie życie pracowników minister Bieńkowskiej zrzucą się oczywiście podatnicy. Wartość zamówienia może wynieść nawet kilkaset tysięcy złotych.
- Pani minister jest wspaniałą kobietą i ma ładną figurę. Być może w trosce o swój wygląd, a także o kondycję pracowników w miejsce łakoci powinna raczej kupować polskie warzywa. Wyszłoby na pewno taniej i zdrowiej - komentuje z ironią Tadeusz Iwiński (65 l.), poseł SLD.