Minister od niepełnosprawnych zarobił milion! A mnie rząd zabrał 520 zł zasiłku!

2014-03-27 3:00

Premier ma w swoim rządzie pełnomocnika ds. niepełnosprawnych. Jest nim Jarosław Duda (50 l.). Odkąd sprawuje swoją funkcję, zarobił już niemal milion złotych. - Tylko co on może wiedzieć o naszej niedoli? Minister Duda nawet do nas nie przyszedł - oburza się Maja Szulc, mama niepełnosprawnego 15-letniego Martina.

Duda co miesiąc zgarnia - jak wynika z jego oświadczeń majątkowych - ok. 12,5 tys. zł. Od 2007 r., kiedy został pełnomocnikiem, zarobił już niemal milion złotych. Ale czy wie, jak żyją zwykli ludzie wychowujący niepełnosprawne dzieci? Co dla nich zrobił? Protestujące w Sejmie matki go nie znają.

- Nie rozmawia z nami, nie przychodzi do nas, odkąd jesteśmy w Sejmie. Raz tylko przemknął korytarzem, chowając się za plecami ministra - mówi Maja Szulc.

- Co ja mogę zrobić, skoro one chcą rozmawiać tylko z premierem? - pytał nas wczoraj Duda, podkreślając, że ma "ograniczone kompetencje". I zapewniał: - Mógłbym z nimi nawet nocować, ale one by mnie wygoniły.

Kolejny protest pod Sejmem

 

Wiceminister pełnomocnik i 50 podległych mu pracowników żyją dobrze, bo bezpiecznie. Pracują, zarabiają. Jednak ludzie, o których sprawy powinni się troszczyć i dzięki którym mają pracę, biedują. Dziś przed Sejm przyjedzie kolejna grupa protestujących. Tym razem będą to opiekunowie dorosłych niepełnosprawnych. Dziewięć miesięcy temu odebrano im świadczenia pielęgnacyjne w wysokości 520 zł miesięcznie. Dla tysięcy osób to był cios. Opowiadają dramatyczne historie o tym, że głodują, że często jedyne mięso, jakie jedzą, to klopsiki z puszki z darów. Lidia Ochyra z Warszawy opiekuje się 79-letnią matką Stanisławą. Od kilku lat każdego dnia myje sparaliżowaną kobietę, karmi ją, przekłada, zmienia cewnik, podnosi, masuje i opukuje plecy.

Zobacz też: Zasiłek dla niepełnosprawnego senatora 6000 zł! Zasiłki dla matki niepełnosprawnego dziecka 1159 zł! Gdzie sprawiedliwość?

- Zapraszam pana premiera do mnie. Zapraszam pana pełnomocnika. Niech spróbują np. przełożyć mamę z łóżka na wózek - mówi pani Lidia. Kobiety utrzymują się z 1200 zł emerytury. Pani Lidia nie może iść do pracy i zostawić matki, nie chce jej też oddać do domu pomocy społecznej. Bo jej nie stać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki