Maj 2013 r. W Białymstoku dochodzi do serii podpaleń mieszkań cudzoziemców. Ofiarą pada m.in. polsko - hinduskie małżeństwo. Nikt nie ma wątpliwości, że przyczyną jest rasizm. I, że za podpaleniami stoją środowiska związane z skinheadami. Na wydarzenia szybko reaguje szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
- Jedno mogę powiedzieć, jeśli chodzi o środowiska skinheadowskie: idziemy po was – deklaruje wtedy minister Sienkiewicz. Za swoją odważną wypowiedź, na Sienkiewicza spada grom oklasków i pochwał. Do tego stopnia, że m.in. publicysta „Polityki” Adam Szostkiewicz widzi go już w roli następcy Donalda Tuska, w fotelu premiera...
Zobacz: Jezus Chrystus na maratonie
Jak jednak pokazuje życie: deklaracja sobie, rzeczywistość sobie... Od tamtej pory, w temacie walki ze skinheadami w Białymstoku ani tamtejsze kierownictwo policji, ani tym bardziej MSW nie może się pochwalić czymś nadzwyczajnym.
„Super Express” postanowił więc zapytać w resorcie spraw wewnętrznych: jak często Sienkiewicz pojawiał się od maja w Białymstoku. Odpowiedź mocno nas zaskoczyła..
- Minister spraw wewnętrznych był w Białymstoku 11 maja, po tym jak doszło do podpalenia mieszkania polsko-hinduskiej rodziny - wówczas spotkał się z Komendantem Wojewódzkim Policji - oraz 17 maja w związku ze świętem Straży Granicznej - informuje nas wydział prasowy MSW.
Jak na hasło: idziemy po Was – mizernie... Może lepiej panie ministrze byłoby na przyszłość, najpierw realizować hasło, a dopiero później chwalić się efektami?
Czytaj: Kolejny pedofil aresztowany. Radny mlestował uczennice