Szef resortu spraw zagranicznych, który był w poniedziałek gościem programu „Tomasz Lis na żywo” odnosił się nie tylko do wykorzystywania w kampanii wyborczej katastrofy smoleńskiej, ale także do politycznych ataków i wszelkich przejawów wrogości ze strony PiS.
- W czasie żałoby wszyscy byliśmy delikatni i z szacunku dla rodzin ofiar. Oczywiście większość rodzin ofiar ten swój ból niesie z godnością i bez upolityczniania. Ale uznając to, że prezydent był związany bardziej z PiS-em i największa ilość parlamentarzystów PiS-u zginęła szanowaliśmy to. I na tego typu skandaliczne zaczepki staraliśmy się nie odpowiadać – tłumaczył Sikorski.
Patrz też: Zaprzaństwo - CO TO JEST, co miał na myśli Macierewicz mówiąc o "zaprzaństwie w historii Polski"
Wszystko wskazuje na to, że partia rządząca z biernej postawy przechodzi do czynów. Ze słów Sikorskiego można wnioskować, że premier Donald Tusk i prezydent Bronisław Komorowski mówią DOŚĆ upolitycznianiu Smoleńska i Katynia.
Język jakim posługuje się opozycja nazywa narracją w stylu: "jeśli się ze mną nie zgadzasz, to jesteś zdrajcą".
Minister spraw zagranicznych przypomniał jaki skandal wybuchł po podmianie przed Rosjan tablicy upamiętniającej ofiary Smoleńska.
- Tablica to jest klasyczna prowokacja, chwycenie rządu w pułapkę – ocenił. Prowokacji miały się dopuścić wdowy skupione wokół Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, które jesienią ubiegłego roku bez zgody Rosji zawiesiły tablicę na kamieniu.
- Wdowy miały prawo nie wiedzieć jakie jest prawo rosyjskie. Ale sprawa wygląda tak: gdyby konsul powiedział, że ta tablica jest nie do obrony, to by został oskarżony, że jest rzecznikiem Rosji. Gdyby MSZ próbował namówić stronę rosyjską do tego, żeby sprawę odłożyć, to jesteśmy niekompetentni. Nie można wygrać. To jest klasyczna metoda eskalowania żądań, żeby potem krzyczeć "zdrada, zaprzaństwo" – podsumował Sikorski.