Minister Hall sprząta po Giertychu

2008-12-15 5:00

Większe wymagania wobec nauczycieli muszą być połączone z lepszymi zarobkami - mówi nam minister edukacji Katarzyna Hall.

- Pani minister, w tym tygodniu Sejm zajmie się ustawami o zmianie systemu oświaty. Najważniejsza i zarazem najbardziej kontrowersyjna propozycja dotyczy sześciolatków, których chce pani posłać do szkoły. Nie wszystkim rodzicom ten pomysł się podoba.

- Doskonale rozumiem rodziców, którzy denerwują się, że jakaś konkretna szkoła nie jest odpowiednio przygotowana na przyjęcie ich sześcioletnich pociech. Mało tego - często przyznaję im rację. Proszę jednak, by wymuszali na szkole zmiany. To jest konieczne. Jeśli tej szkoły nie zmienią, to czy za rok ich siedmioletnie dziecko będzie miało tam lepiej? Nie! Wiek nie jest tutaj problemem. Rzecz w tym, by powstały lepsze warunki do nauczania początkowego. Dlatego zachęcam rodziców, aby rozmawiali z dyrektorami szkół. Pytali, jakie zmiany są planowane, jak szkoła zamierza zorganizować opiekę nad ich dziećmi. Wierzę, że na "operacji z sześciolatkami" zyskają także 7- i 8-latki.

- A jeśli prezydent uzna, że sześciolatki powinny bawić się w przedszkolu i zawetuje ustawę?

- Mam nadzieję, że przekonam pana prezydenta. Polskie dzieci, podobnie jak ich europejscy rówieśnicy, powinny wcześniej zaczynać edukację i tym samym wcześniej ją kończyć. 19-latek powinien studiować albo pracować, zamiast siedzieć w szkolnej ławce.

- Zapowiada pani również gruntowną reformę programu nauczania w szkołach. Na czym ona będzie polegała?

- Chciałabym, by polska szkoła była nowoczesna, bardziej przyjazna dzieciom i przynosiła lepsze efekty. By była nowoczesna także programowo. Dlatego zespół ekspertów opracował program od przedszkola do matury. Zazwyczaj dokonywano zmiany wycinkowej - na przykład pracując nad programem gimnazjalnym, starano się tam włożyć całą wiedzę. Potem nauczyciele i dzieciaki nie dawali rady z całym materiałem. Na przykład w szkole podstawowej, gimnazjum i szkole średniej na lekcjach historii nigdy nie dochodziło się do wydarzeń najnowszych. Bo nie było czasu. Nam chodzi o to, by nauka była procesem ciągłym od przedszkola do matury. Abyśmy nie powtarzali wszystkiego na okrągło. To ma być na zasadzie - kładziemy fundament, a potem dokładamy kawałek po kawałku.

- Kiedy nowa podstawa programowa zacznie obowiązywać?

- Już od przyszłego roku szkolnego, na początek w klasach pierwszych szkoły podstawowej i gimnazjum. Idziemy bowiem według zasady "rok po roku, krok po kroku". Dlatego w całości nowy program będzie obowiązywał po sześciu latach. Ale na tym polega edukacja - tu nie ma szybkich efektów. "Cykl produkcyjny" jest długoletni.

- Nie jest pani klasycznym politykiem, ale od polityki pani nie ucieknie. Zresztą w resorcie zastała pani duch Giertycha...

- Na początku śmiałam się, że jestem "kobietą do sprzątania". I faktycznie, dostałam w spadku sporo różnych trudnych spraw. I fatalną atmosferę w całej edukacji. Okazało się też na przykład, że w ministerstwie wymieniono blisko 50 procent fachowej kadry urzędniczej. Mam nadzieję, że wychodzimy na prostą. Na pewno udało się poprawić atmosferę.

- Przed każdym z ministrów premier postawił określony cel. Np. minister Grabarczyk ma do końca roku podpisać określoną liczbę umów na budowę autostrad. A jakie zadania premier postawił przed Katarzyną Hall?

- Cóż, w edukacji nic na kilometry się nie przeliczy. Na pewno priorytetem tego rządu jest jakość edukacji. Panu premierowi zależy, by nauczyciele lepiej zarabiali, bo to jest system naczyń połączonych. Większe wobec nich wymagania muszą być połączone z lepszymi zarobkami.

- Nie boi się pani rządowej rekonstrukcji?

- To jest pytanie do pana premiera. Ja robię swoje.

- A może myśli pani o Parlamencie Europejskim? Bruksela to ponoć wymarzony kierunek wielu ministrów tego rządu?

- Myślę, że do PE się nie nadaję (śmiech). Nie jestem ministrem politykiem, ale fachowcem od edukacji, który ma konkretne zadania do wykonania. Nie mam politycznych aspiracji.

- Pani zdaniem Tusk wymieni niebawem najsłabsze ogniwa w rządzie?

- Nie chciałabym tego komentować. Spekulacje zostawiam prasie. Moja współpraca z innymi ministrami układa się bardzo dobrze. Jesteśmy w stałym kontakcie z resortem finansów, nauki i szkolnictwa wyższego, pracy i polityki społecznej. Mam także dobrą współpracę z ministrami kultury, sportu oraz obrony narodowej.

- MON? Chce pani niesfornych uczniów popędzić w kamasze?

- Nie! (śmiech). Od nowego roku szkolnego w porozumieniu z ministrem obrony zmieniamy przysposobienie obronne na edukację dla bezpieczeństwa.

- Sondaże opinii nie są dla kobiet w rządzie, z panią na czele, zbyt łaskawe. Dlaczego?

- Cóż, sfera społeczna jest bardzo trudna. Wszystkim wydaje się, że na zdrowiu, edukacji i rynku pracy znają się doskonale. Każdy ma swoje pomysły i recepty. Jakakolwiek zmiana wywołuje emocje. I pozytywne, i negatywne. Zresztą w tych sondażach liczba zwolenników i przeciwników jest niemal równa.

- Premier jest zapewne w tej pierwszej grupie. Przecież nie bez przyczyny nazywa panią kobietą genialną. Z czego wynika sympatia Donalda Tuska? Może piłkę nożną pani lubi...

- Oglądam wszystkie mecze... (śmiech).

- A to już wszystko jasne...

- Nie mam wyjścia. Mąż i synowie śledzą każde ważne rozgrywki. Mało tego! Prowadzą wewnątrzrodzinne zakłady i obstawiają wyniki. Doszło do tego, że tuż po nocy poślubnej mojego syna cała rodzina zebrała się w pokoju państwa młodych przed telewizorem, bo był ważny mecz. Synowa nie mogła uwierzyć (śmiech).

- Pani minister, jak pani zapamiętała swoją szkołę? Lubiła pani do niej chodzić?

- Lubiłam. Idąc do szkoły, umiałam już czytać, dlatego nieźle sobie radziłam. Problemem była natomiast moja leworęczność. Kiedyś nie było zaświadczeń od psychologa. Na siłę więc próbowano mnie przestawiać. Przez pół roku kaligrafia była moją zmorą, "a" wychodziło koślawe i kwadratowe. Tylko na plastyce się nie dawałam. Przekładałam kredki do lewej ręki i malowałam. Zresztą całkiem ładnie.

- Od razu pasjonowała się pani matematyką?

- Z polskiego też byłam dobra. Lubiłam czytać.

- Miała pani ulubionego autora?

- Herberta. Ale lubiłam też dramaty romantyczne, a wcześniej Kubusia Puchatka.

- Romantyk w resorcie edukacji?!

- Raczej fachowiec, który ma konkretne zadania do wykonania.

Katarzyna Hall

Minister edukacji narodowej. Ma 51 l.

Katarzyna Hall odpowiada Czytelnikom "Super Expressu"

Katarzyna Hall (51 l.) nie tylko udzieliła wywiadu "Super Expressowi", ale też przez ponad godzinę odpowiadała na pytania naszych Czytelników. Do pani minister dzwonili nauczyciele, a przede wszystkim zaniepokojeni rodzice sześciolatków. Pytali o wszystko - o lekcje etyki, korepetycje oraz podręczniki. Prosili też o interwencję, np. w sprawie sklepu alkoholowego, który znajduje się za blisko szkoły. Minister z anielską cierpliwością odpowiadała na wszystkie pytania. Zresztą zobaczcie Państwo sami!

Jestem mamą 5-letniej Agatki. Zastanawiam się, czy posłać dziecko wcześniej do szkoły. W szkole powiedziano mi, że mogę zapisać córkę od września do szkoły, ale nie muszę. Co pani minister mi doradzi?

Katarzyna Hall: Obecnie Sejm zajmuje się projektem ustawy, która daje rodzicom 4-, 5- i 6-letnich dzieci możliwość wyboru. Jeśli pani córka chodzi obecnie do przedszkola, dobrze byłoby poradzić się nauczycielki. Ona najlepiej wie, czy dziecko dojrzało emocjonalnie i intelektualnie do szkoły. Jeśli natomiast nie posyła pani swojej córki do przedszkola, radziłabym jednak wstrzymać się ze szkołą i najpierw posłać córkę do przedszkola. Tam nauczy się życia w grupie, łatwiej jej będzie poradzić sobie ze stresem związanym z rozłąką z domem. Osobiście uważam, że nadszedł czas, by nasze dzieci wcześniej zaczynały naukę w szkole. Wcześniej też będą ją kończyły.

Renata Kindler, nauczycielka matematyki w gimnazjum w Zielonce: Słyszałam, że ministerstwo zamierza wprowadzić elektroniczne dzienniki. Ile jest w tym prawdy?

Myślimy o tym. Ale nie zamierzamy wprowadzić zmian od września przyszłego roku. Póki co obowiązuje tradycyjny dziennik, choć niektóre szkoły wprowadzają stopniowo kontaktowanie się z rodzicami przez Internet. Świat idzie do przodu, nam też zależy, by polska szkoła była nowoczesna. W ogóle uważam, że nauczyciele mają dziś za dużo biurokratycznych obowiązków. Będziemy starali się to zredukować, ale wymaga to czasu.

Michał Przytyk, rodzic gimnazjalisty z Warszawy: Czy pani minister zamierza coś zrobić z korepetycjami? To istna plaga. W klasie mojego syna niemal wszyscy biegają na korki z różnych przedmiotów. Godzina korepetycji kosztuje ok. 40, 50 zł. Pytam, co robią nauczyciele na lekcjach?

Zgadzam się z panem. To jest problem polskiej szkoły i zamierzam go ograniczyć. Od przyszłego roku szkolnego każdy nauczyciel będzie miał dodatkową godzinę na indywidualną pracę z uczniem. W kolejnym roku będą to już dwie godziny. W tym czasie nauczyciele powinni pomagać swoim uczniom w nauce. To - mam nadzieję - ograniczy modę na korepetycje.

Maria J., Gliwice, matka trójki uczniów: Czy ktoś w końcu zrobi porządek z podręcznikami? Zmieniają się co roku. Żadne z moich dzieci nie mogło mieć książek po starszym rodzeństwie. Czy ktoś pomyślał, jak dużym obciążeniem jest kupno podręczników?

Ten problem można rozwiązać na poziomie szkoły. Nauczyciel nie musi przecież wybierać co roku innego podręcznika. W tym miejscu powiem, że od nowego roku szkolnego uczniowie pierwszej klasy gimnazjum będą również objęci programem "wyprawka szkolna". Dotychczas był on adresowany tylko do uczniów klas I-III w podstawówce. Robimy tak, ponieważ od września będzie obowiązywać nowa podstawa programowa w gimnazjum. Będzie konieczność zmiany podręczników. Wiem, że nie każdego stać na zakup nowych książek, dlatego rodzice będą mogli ubiegać się o dofinansowywanie.

Ludwik Kwiatkowski, Wilga k. Warszawy: Proszę o interwencję. W mojej miejscowości sprzedają piwo 20 m od szkoły. Ostatnio pijanego ucznia odwieziono do szpitala na odtrucie.

W tym przypadku musi zadziałać miejscowy samorząd. Jeśli wójt nie dostrzega problemu, sprawę trzeba zgłosić do wojewody. W pobliżu szkół nie można sprzedawać alkoholu.

Halina G., Płońsk: Jak wygląda nauczanie etyki w szkołach?

W tej chwili uczeń może wybrać chodzenie na lekcje religii lub etyki albo po prostu nie chodzić na te zajęcia. Natomiast od września każdy uczeń, który nie zdecyduje się na naukę religii, będzie musiał uczęszczać na etykę. Najpierw ten obowiązek obejmie pierwsze klasy szkół podstawowych i gimnazjów, a następnie nowe programy będą stopniowo wchodzić do kolejnych klas.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają