Zginęli w drodze do pracy, bo próbowali dostać się do sady, gdzie mieli zbierać jabłka, gnieżdżąc się w volkswagenie transporterze w nieludzkim warunkach. 14 mężczyzn i 4 kobiety siedziało na skrzyniach, na podłodze busa i żadne z nich nie miało zapiętych pasów.
Przeczytaj koniecznie: Wypadek, Nowe Miasto nad Pilicą: Jechali upchani na skrzynkach na jabłka – wszyscy zginęli. Przez mgłę i prędkość?
Gdy doszło do potwornego zderzenia z ciężarówką volvo nie mieli najmniejszych szans na przeżycie. Ślady krwi w przestrzeni ładunkowej transportera wskazują, że ofiary makabry umierały w ogromnych cierpieniach, prawdopodobnie obijając się o ściany pojazdu. Na odcinku drogi krajowej nr 707 w okolicach Nowego Miasta nad Pilicą nie było nawet śladów hamowania.
Rozmiarem tragedii wstrząśnięta jest minister zdrowia Ewa Kopacz. - Wszystkie moje służby były w gotowości, tylko nie było kogo już ratować. To poraża – mówiła w TVP Info.
Lekarze i sanitariusze, którzy dotarli na miejsce makabry mogli już tylko wydobywać ciała zabitych z busa. Ofiary ułożono na poboczu drogi. Przykryto workami, a później w obecności policjantów rozpoczęła się dramatyczna identyfikacja zwłok.
Rodziny zabitych wiedzą już o nieszczęściu. Zespół psychologów oraz księża mają je otoczyć opieką. Pomoc potrzebna też będzie ratownikom, bo widok zmasakrowanych ciał odciśnie trwały uraz w ich psychice.
Patrz też: Żałoba na Mazowszu i w woj. łódzkim po wypadku pod Nowym Miastem n. Pilicą
Kopacz zaznacza też, że nie ma ustawowego sposobu, by w przyszłości zapobiec podobnym dramatom. W takich przypadkach decydującą rolę odgrywa lekkomyślność kierowców. Można jednak docierać do wyobraźni szczególnie młodych ludzi, którzy często wsiadając za kierownicę nie myślą, że biorą na siebie także odpowiedzialność za innych uczestników ruchu.