Minister Pracy Władysław Kosiniak-Komysz nie ma zamiaru się rozmieniać na drobne. W jego ministerstwie jest zatrudnionych 19 kierowców. Korzysta z ich usług również 6 zastępców- jak donosi onet.pl
Widać, że władze nie oszczędzają na walce z bezrobociem i na jednego wiceministra przypada 3 kierowców. Postawa godna pochwały gdyby nie fakt, że za te ministerialne luksusy płacą podatnicy, a skarbonka publiczna świeci pustkami. Nie można też ominąć rosnącego bezrobocia i zapotrzebowania na zasiłki.
Zobacz też: Palikot i Gowin poza Sejmem! Najnowszy sondaż dla "Super Expressu"
Jak informuje onet.pl: „w Szwecji żaden z szefów rządowych resortów nie ma służbowej limuzyny. W Wielkiej Brytanii państwo zapewnia samochód tylko ministrowi spraw zagranicznych”. Dlaczego więc w Polsce rząd opływa w takie luksusy kiedy wiadomo, że jesteśmy biedniejszym krajem?