Arabski i Boni nie pełnią prestiżowych stanowisk w rządzie. Są za to najbliższymi współpracownikami premiera Donalda Tuska (55 l.). Oprócz służbowego samochodu z kierowcą BOR mają do dyspozycji również oficera Biura.
Decyzja o przyznaniu im ochrony zapadła w 2009 r. Powodem miało być zaangażowanie polityków w prace nad przepisami ograniczającymi hazard. Czy w 2012 r. nadal istnieje zagrożenie w związku z aferą hazardową? Eksperci mają w tej sprawie odmienne zdanie. - Ochrona dla tych polityków nie ma racjonalnego uzasadnienia. Nie są to najważniejsze osoby w państwie. Ani nie są obecnie w żaden sposób zagrożone. Najwyraźniej służy im korzystanie z uprzywilejowanego samochodu oraz omijanie korków. Gdyby ministrowie Boni i Arabski mieli resztki przyzwoitości, sami by zrezygnowali z ochrony - ocenia gen. Roman Polko (50 l.), były dowódca GROM i ekspert ds. bezpieczeństwa.
Pytani przez "Super Express" sami zainteresowani na ten temat milczą. I odsyłają do BOR. A Biuro nie chce się wypowiadać. - Czynności ochronne są tajne - mówi rzecznik Biura Dariusz Aleksandrowicz.
Jak obliczyliśmy, ochrona Arabskiego i Boniego kosztowała do tej pory podatników kilkaset tysięcy złotych.