- Nie mogę pójść do pracy i zarobić na godne życie dla dzieci, bo wtedy stracę świadczenie na niepełnosprawnego Michasia. Mam związane ręce - mówi nam ze łzami w oczach pani Małgorzata. Zdesperowana kobieta sama wychowuje czwórkę dzieci: Darka (3 l.), Karola (7 l.) oraz trzynastoletnie bliźniaki: Olę i cierpiącego na zespół Touretta Michała. Jeszcze trzy lata temu była sprzątaczką w firmie. Zarabiała marne 1000 zł. Ale gdy urodziła najmłodsze dziecko, musiała się nim zaopiekować. Powrót do pracy okazał się niemożliwy.
>>> Tajemnicza śmierć w zbożu
Teraz poza tym, że biedna kobieta jest ofiarą nowych przepisów rządu, w tym ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza (32 l.), to od trzech lat nie ma z czego spłacać czynszu, który wynosi prawie 1300 zł na miesiąc. Wpadła w taką spiralę zadłużenia, że grozi jej eksmisja na bruk. Co prawda oprócz 620 zł świadczenia, ma 800 zł alimentów i 400 zł zasiłku rodzinnego, ale utrzymanie pochłania wszystkie pieniądze. Do tego pani Małgorzata płaci co miesiąc 250 zł ośrodkowi leczniczemu, w którym przebywa jej chory syn. - W jakim my kraju żyjemy?! - mówi z żalem kobieta.
Jej sprawą zainteresował się Piotr Ikonowicz (57 l.) z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. - Sytuacja tej pani jest dramatyczna. Minister Kosiniak-Kamysz albo nie umie liczyć, albo jest bez serca - mówi nam Piotr Ikonowicz, działacz lewicowy.