Był jednym z najbliższych, najwierniejszych współpracowników Donalda Tuska (54 l.). Ramię w ramię szli przez 20 lat. Ich drogi rozeszły się ponad półtora roku temu, po wybuchu afery hazardowej. Nad Drzewieckim zawisł zarzut lobbowania za korzystnymi dla biznesmenów zapisami w ustawie hazardowej. Premier zdymisjonował go ze stanowiska ministra sportu. Miro wyjechał na wiele miesięcy do USA, gdzie grał w golfa, mieszkał w luksusowych apartamentach i mówił "że Polska to dziki kraj".
W tym tygodniu gotowe mają być wstępne listy polityków PO kandydujących do parlamentu. Po raz pierwszy od wielu lat Drzewiecki się na nich nie znajdzie.
Przeczytaj koniecznie: Afera hazardowa oficjalnie umorzona. Drzewiecki i Chlebowski nie usłyszeli zarzutów
- Nie chcę kandydować. Ani teraz, ani w latach następnych - mówi nam. Co będzie robił? - Czas na emeryturę. Jestem stary. Coś znajdę - dodaje. Pewne jest jedno. Biedy nie zazna. Bo tak naprawdę Drzewiecki nie dorobił się na polityce, ale na biznesie. Zaczynał w latach 80. Miał szwalnie, sprowadzał odzież, otwierał kolejne firmy, restauracje. W 2006 r. znalazł się na 77. miejscu listy najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Z jego zeszłorocznego oświadczenia majątkowego wynika, że ma ponad milion złotych oszczędności, willę pod Łodzią, apartament na Florydzie. Do tego dochodzą liczne działki i inne nieruchomości. W sumie majątek wart wiele milionów.
Decyzja o odejściu z polityki jest ostateczna? - Nie wrócę - powtarza. Ciekawe, czy dotrzyma słowa.