Incydent miał miejsce na początku obrad. Beata Kempa w czasie swego wystąpienia nagle zaczęła płakać. Kiedy ogłoszono przerwę, wyszło na jaw, że tuż przed posiedzeniem komisji doszło do ostrej wymiany zdań między szefem komisji a posłanką.
Według członka komisji Bartosza Arłukowicza (39 l.), Sekuła miał krzyczeć na Kempę. Polityk Platformy jednak temu zaprzeczał. Po przerwie Kempa postanowiła sama wyjaśnić przyczyny swojego zachowania. Z jej słów wynikało, że chciała wziąć urlop, na co negatywnie zareagował przewodniczący komisji hazardowej.
- Jak państwo wiedzą, jestem osobą dość twardą, odporną. Potrafię odpierać wszelkie ataki. Pan Sekuła krzyczał. To jest coś niebywałego. Ja już nie potrafię z tym człowiekiem pracować - mówiła. Skarżyła się, że zachowuje się w stosunku do niej "bardzo bezczelnie" i "godzi w jej godność kobiety".
- To jest chamskie traktowanie kobiet. Nie chcę już pana Sekuły widzieć na oczy - powiedziała Kempa.