Posłowie na wytężoną pracę w Sejmie narzekać nie mogą. W obecnej kadencji politycy pojawiali się w gmachu przy ul. Wiejskiej na ponad 80 posiedzeniach. Od listopada 2007 r. do marca 2011 r. zajęło im to ledwie ok. 250 dni.
Najwyraźniej jednak, to i tak za dużo dla Mirosława Drzewieckiego. Były minister sportu spośród wszystkich posłów najczęściej wypoczywał na urlopie. - Mirosław Drzewiecki był na urlopie 6 razy, w sumie przez 40 dni roboczych. Była to największa liczba dni urlopowych - informuje biuro prasowe Sejmu.
Przeczytaj koniecznie: NOWY SONDAŻ: PO – 44 procent poparcia, PiS – 24 porcent, PJN i Palikot poza Sejmem
Drzewiecki był na urlopie w styczniu, lipcu, listopadzie i grudniu 2009 oraz w lutym i marcu 2010 r. Za swój urlop otrzymywał pensję ok. 11 tys. zł (jedynie w marcu ub. roku nie dostał poselskiej diety).
Jakie były powody urlopowania się Drzewieckiego? Próbowaliśmy z nim na ten temat porozmawiać, ale nie odbierał od nas telefonu. Po przeanalizowaniu dat, wychodzi że polityk najczęściej brał wolne po wybuchu afery hazardowej. "Miro" był jednym z jej głównych antybohaterów.
Nie wiadomo, czy Drzewiecki wystartuje w jesiennych wyborach do Sejmu. Niedawno premier Donald Tusk (54 l.) kategorycznie wykluczył jego kandydowanie. Podobnego zdania są wyborcy. Według sondażu Homo Homini dla "Super Expressu" aż 68,23 proc. Polaków nie chce widzieć Drzewieckiego na listach wyborczych PO. Za jego startem opowiada się jedynie 14,72 proc. ankietowanych.