Pomysł na interes życia Mirosława L. miała prosty. Wykorzystując fakt, że nazywa się identycznie jak pewna pani profesor, która wydaje swoje książki w języku niemieckim, podawała się za uczoną i nawiązywała kontakty z biznesmenami z całej Polski. - Swoich kontrahentów wyszukiwała między innymi w hotelach, a interesy omawiała w wynajętych apartamentach - mówi Joanna Kącka (38 l.) z Wojewódzkiej Komendy Policji w Łodzi. Kobieta namawiała biznesmenów na ulokowanie ich pieniędzy w niemieckich bankach, gdzie - według jej zapewnień - mogli liczyć na pokaźne zyski. W ten sposób na wskazane przez nią konto wpłynęło aż 1 milion 600 tysięcy złotych. Pieniędzy tych nigdy Mirosława L. nie zainwestowała. Zwiedziła za to kawałek świata. Była kilka razy w Australii, Grecji, Hiszpanii i na Kubie.
W końcu zainteresowali się nią policjanci. Namierzyli ją w małym pensjonacie w Łebie, a sąd aresztował oszustkę na trzy miesiące.