Historia Miśka była na ustach dziennikarzy z całego świata. Portale internetowe, gazety i telewizje z najdalszych zakątków pokazywały niezwykłą przygodę tego psiaka. Jego podróż na krze lodu wzbudziła uznanie nawet u najtwardszych marynarzy.
Przeczytaj koniecznie: Pies, który dryfował na krze, uratowany! Teraz czeka na pana (VIDEO!)
- Wiele rzeczy sam przeżyłem. O wielu rzeczach słyszałem. Ale żeby pies płynął na krze rzeką, a potem wypłynął na pełne morze? Tego jeszcze nie było - mówi kapitan żeglugi wielkiej Jerzy Wosachło (68 l.), kapitan statku "Baltica", który pływa od 1964 roku.
Na pełnym morzu spędził w sumie ponad 20 lat. Dla kapitana Wosachło opowieści o potęż-nych orkach, potworach morskich i wielkich ośmiornicach to rzecz normalna. Ale gdy zobaczył psa dryfującego na morzu, był naprawdę zdumiony. Jego załoga uratowała Miśka i przyjęła z honorami na pokład. Ma on swoją kajutę i codzienną rację żywności.
Patrz też: Grudziądz: kra porwała psa
Misiek na krze spędził co najmniej trzy dni. Prawdopodobnie wpadł w śmiertelną pułapkę w Toruniu (Kujawsko-Pomorskie). Siedząc bezradnie na kawałku lodu, czekał na ratunek. Z każdą chwilą było mu coraz zimniej i był coraz bardziej głodny. Gdy kra ponosiła go na pełne morze, Misiek zaczął pewnie tracić nadzieję. Wtedy dostrzegli go marynarze ze statku badawczego "Baltica". Prezydent Lech Kaczyński, znany miłośnik psów, był wzruszony tą historią. Pisemnie pogratulował marynarzom brawurowej akcji ratunkowej.