Ania, zwana przez przyjaciół Juszką, przemierzyła dziesiątki tysięcy kilometrów. Zwiedzała autostopem Finlandię, w której spędziła ponad trzy lata. Celem kolejnej wyprawy była Afryka. Najpierw wylądowała w Mali, potem ruszyła do Gambii. Spędziła tam osiem miesięcy. - Dwa rude koty Mietka i Zbynię znalazłam w śmietniku. Miały zaledwie kilka dni. Potem przyniesiono mi czarnego kociaka, którego nazwałam Tadek. Wszystkie traktowałam jak moje dzieci. Jednak w końcu musiałam wrócić do Krosna. Wówczas nie mogłam zabrać kociaków. Wysyłałam więc pieniądze, żeby je leczono i karmiono - opisuje dziewczyna.
Anna starała się sprowadzić koty do Polski. Musiały przejść wiele badań, zostały odrobaczone, próbki ich krwi przebadano w jednym z europejskich laboratoriów. Koty zostały też zaczipowane, dostały paszporty i specjalną zgodę gambijskiego ministerstwa rolnictwa na opuszczenie kraju. Trzeba było też załatwić formalności z liniami lotniczymi. Po kilku miesiącach się to udało i Anna poleciała po swoje kocie dzieci. - Jak zmieniam miejsce zamieszkania, to zabieram wszystko, co moje. Nie tylko ubrania, ale i zwierzaki. Jestem za nie odpowiedzialna - mówi. Kociaki przebyły ok. 7,5 tys. km i są już w Krośnie. Szybko się zadomowiły. Polska im służy.
Zobacz także: Szczeniaki wyrwane z nory lisa