Wczoraj bomba wybuchła. Czekałem właśnie na mego druha, żeby pod pretekstem naprawy turbolokówki żony pogwarzyć chwilę przy odpowiednich napitkach. Zamiast szwagra w drzwiach stanęła jednak jego ślubna i od progu zaczęła krzyczeć:
- Oszalał, ten stary osioł! Powykręcał żarówki, bo za dużo żrą prądu. Każe nam jeść proso i kąpać się w tej samej wodzie w wannie po kolei. Jakoś to znosiłam, ale kiedy postanowił sprzedać auto i kazał się przesiąść na rowery, to już nie dałam rady. Zamknęłam go w domu i przybiegłam po ratunek do ciebie!
Zrobiło mi się miło, że taki jestem ważny i mądry. Z miną mędrca zaleciłem: żadnego siedzenia w domu, żadnej telewizji, piwo trzy razy w tygodniu ze szwagrem (czyli ze mną). I jakoś z tego wyjdzie. Ja mu pomogę.