Do połowy lat 60. XX wieku msze w polskich kościołach celebrowane były zgodnie z rytem rzymskim (trydenckim). Jego korzenie sięgają czasów pierwszych chrześcijan, a większość modlitw powstała w średniowieczu. Obrządek ten zniesiony został przez Sobór Watykański II, liturgia została uproszczona i wprowadzono do niej języki narodowe.
To dążenie do nowoczesności, muzyka gitarowa zamiast chorałów gregoriańskich, kazania odzwierciedlające prywatne i polityczne poglądy księży, a zapominające o wskazówkach Pisma Świętego od lat budziły opór konserwatywnych katolików. Od niedawna, za sprawą papieskiego dokumentu Benedykta XVI Summorum Pontificumskiej, mogą oni wrócić do starej liturgii.
- Zainteresowanie mszą rzymską rośnie bardzo szybko - przyznaje ks. Roman Kneblewski z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy.
- Młodzi i wykształceni katolicy wręcz kreują modę na stary ryt. Szukają mistyki, duchowości - dodaje.
Msza trwa godzinę i 10 minut, z użyciem kadzideł o 20 minut dłużej. Jest dużo modlitwy w ciszy, czasu na refleksję. W modlitwie i pieśniach dominuje łacina. Kapłan, stoi tyłem do wiernych, jest ubrany w ornat rzymski, zwany skrzypcowym. Na ramiona zakłada humerał symbolizujący hełm zbawienia oraz manipularz, szatę na lewym przedramieniu, na znak ofiary.
Wierni chcą mszy po łacinie
- Kościół tęskni za mszą po łacinie - mówi ks. Rafał Markowski, rzecznik kard. Kazimierza Nycza. Księża obeznani w liturgii rzymskiej mają ręce pełne roboty. Msze z okazji chrztu, komunii św., bierzmowania, ślubu.
Instytut Summorum Pontificum, propagujący msze rzymskie, załatwia modlitewniki, szaty liturgiczne, kapłana. Jeśli parafia do tego zamówi wykład o liturgii rzymskiej, zapłaci 150-300 zł. Jeśli nie, zwraca tylko koszty podróży księdza.
Poszukuję duchowości i ciszy
- Współczesna msza to taki fast food dla duszy - krzykliwa, szybka, bezrefleksyjna. Razi mnie też prywatna konferansjerka księży, którą uprawiają podczas kazań. Dlatego wybieram mszę w rycie rzymskim. Podczas niej jest dużo czasu na modlitwę w ciszy, refleksję - mówi Arkadiusz Robaczewski (42 l.), filozof z wykształcenia.