Młodzi filmowcy wygryźli starych

2009-09-25 4:00

Przez polskie kino przeszło pokoleniowe tsunami - kondycję kinematografii po festiwalu w Gdyni ocenia specjalnie dla "SE" reżyser Krzysztof Krauze

"Super Express": - Po zakończonym festiwalu filmowym w Gdyni słychać same zachwyty. Przez lata przyzwyczailiśmy się raczej do narzekań na stan polskiego kina.

Krzysztof Krauze: - Tadeusz Sobolewski, wybitny krytyk filmowy, stwierdził nawet, że poziom festiwalu w Gdyni był wyższy niż w Wenecji.

- Skąd taka zmiana?

- Znalazły się wreszcie pieniądze na młode kino. Dzięki ustawie o kinematografii pojawili się nowi scenarzyści, reżyserzy. I nowi, odważni producenci. Na rynku, kiedyś zdominowanym przez kilka studiów filmowych, działa ponad setka firm producenckich. Nastąpiła też zmiana jakościowa, prysnął sen, że możemy być potęgą komercyjną. Ostatnie lata pokazały, że droga polskiego kina do świata prowadzi przez kino autorskie.

- Młodsi filmowcy wzięli się również za filmy opisujące rzeczywistość, nieobecną dotąd w polskim kinie, np. za czasy komunizmu.

- I znaleźli nowy, własny ton. Zwycięski "Rewers" Andrzeja Lankosza to czarny humor, co zawdzięcza w dużej mierze prozie Andrzeja Barta. Ciekawe, że na festiwalu w Gdyni największy sukces odniosły filmy, które doceniły literaturę: "Wojna polsko-ruska" - powieść Masłowskiej, "Dom zły" - na podstawie dramatu Rostworowskiego "Niespodzianka". Filmy bez oparcia w literaturze często wpadają w nadmierną tkliwość, sentymentalne kalki, uproszczenia. Polskie kino zawsze wychodziło dobrze na literaturze. Trzeba odnowić sojusz literatury z filmem.

- Mówimy o debiutantach, oni faktycznie zdominowali ten festiwal.

- To nie był jeden, dwa filmy dostrzeżone przez jury… To było pokoleniowe tsunami. Jedenaście debiutów na dwadzieścia cztery filmy w konkursie. To odważne, oryginalne kino. Do tego robione z myślą o publiczności.

- Nachodzi pokolenie, którego oczekiwaliśmy w polskim kinie?

- Już nadeszło, już jest. Co więcej, wykładowcy uczelni artystycznych sygnalizują, że mamy wysyp nowych talentów. Wszystko przyspieszyło. Dzisiejsi laureaci Gdyni czują ich oddech na plecach. Dziś po dwóch nieudanych filmach trzeba się liczyć ze zmianą zawodu. Reżyser po "30" nie może już być traktowany jako młody, tak jak przez ostatnie ćwierć wieku.

- Przez lata bolączką polskiego kina były scenariusze. Czy to także się zmieniło?

- Tu nadal mamy problem. Producenci są zbyt ostrożni, muszą więcej ryzykować. Scenarzysta za napisanie scenariusza dostaje od producenta np. 100 tys. zł: 10 tys. po złożeniu scenariusza, a pozostałe 90 proc. po zebraniu całego budżetu. W praktyce pracuje nad tekstem ponad rok za 10 tys. zł, bez najmniejszej pewności, że kiedykolwiek dostanie resztę. To absurd. Młodzi scenarzyści godzą się na to, bo nie mają wyboru. I to będzie pierwsza rzecz, którą musimy zmienić. Dostrzega to Polski Instytut Sztuki Filmowej - dyrektor Agnieszka Odorowicz ogłosiła w Gdyni, że 2010 jest rokiem ochrony twórców. Wspomaga ją w tym Stowarzyszenie Filmowców Polskich. Środowisko filmowe ma poczucie, że trzeba stworzyć standardy umów, wprowadzić stawki minimalne.

- Pojawia się jednak pytanie, czy będzie dla kogo robić filmy kinowe? W USA spadek wieku widowni spowodował, że reżyserzy, scenarzyści i aktorzy uciekają do telewizji. Nawet do seriali, których poziom podniósł się w ostatnich latach właśnie z tego powodu.

- Jak choćby serial HBO "Anioły w Ameryce" Mike'a Nicholsa z udziałem Ala Pacino i Meryl Streep… Dziś komercyjny sukces odnosi kino dla nastolatków. Ambitne filmy nie mogą znaleźć dystrybutora. Nie ma chętnych, żeby wyłożyć 3 tys. złotych za jedną kopię. Szansa jest w cyfryzacji małych kin. Kopia cyfrowa kosztuje grosze. Do tego pojawił się nowy sposób dystrybucji - jednoczesne premiery w kinach i w Internecie. Stare filmowe porzekadło, że "łatwiej nakręcić film, niż go wyświetlić" powoli odchodzi do przeszłości. Zbliża się też cyfryzacja telewizji. Za parę lat na jednej dzisiejszej analogowej częstotliwości pojawi się siedem pasm cyfrowych. To jest nowa, niebywała szansa dla kina. I dobra wiadomość dla reżyserów, którzy chodzą dziś jeszcze do przedszkola.

Krzysztof Krauze

Reżyser i scenarzysta filmowy, przewodniczący jury Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki