- To skandal, żeby lek ratujący życie dla osób cierpiących na astmę i niedoczynność nadnerczy nie był dostępny w aptekach - oburza się dr Ewa Wierzbowska z Fundacji Profilaktyki Endokrynologicznej.
Życie Danieli Chmielowskiej od 12 lat zależy od hydrokortyzonu, bez niego kobieta umrze! Ciężko choruje na niedoczynność nadnerczy, jest po poważnej operacji.
- Parę dni temu poszłam do apteki, ale okazało się, że moich leków nie ma! - mówi pani Daniela. Zaniepokojona odwiedziła wszystkie pobliskie apteki - bez rezultatu! Sytuacja stawała się dramatyczna. Miała już tylko cztery ostatnie tabletki, a zegar tykał. Z rodziną objechała kilkadziesiąt aptek w całej Warszawie - leku nie było nigdzie. Jelfa wstrzymała produkcję. Dlaczego? Przedstawiciele firmy nabrali wody w usta. A aptekarze nie potrafili pomóc pani Danieli. W końcu cudem udało się kobiecie zdobyć w Pruszkowie dwa ostatnie opakowania!
Gdy endokrynolog dr Ewa Wierzbowska dowiaduje się od nas o braku hydrokortyzonu, nie kryje oburzenia.
- Nagłe przerwanie kuracji grozi ciężkimi powikłaniami, a brak dostępu do tego leku w stanach nagłych - śmiercią. Ministerstwo Zdrowia powinno natychmiast interweniować - mówi.
Z biura prasowego ministerstwa odesłano nas do oficjalnego pisma podsekretarza stanu Marka Twardowskiego (59 l.), zamieszczonego, ale trudno dostępnego na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia. Dowiadujemy się w nim, że jest dostępny lek o zbliżonym działaniu co hydrokortyzon - cortef. Dlaczego jednak o tej sprawie nie wiedzą ani pacjenci, ani aptekarze? O tym już biuro prasowe ministerstwa milczy. - Urzędnicy są bezduszni. Zupełnie nie interesuje ich życie pacjentów - mówi smutno pani Daniela.