Pan Jan wyszedł na codzienny spacer około godziny 17. Wracał już do domu, kiedy zauważył na ławce przed wejściem do klatki schodowej grupę młodzieży. Nagle jeden z siedzących tam mężczyzn, Kamil S., poderwał się na równe nogi. Podszedł do starszego pana i bez słowa zaczął okładać go pięściami. Reszta jego kompanów rechotała ze śmiechu.
- Chciałem się bronić, ale on był przecież silniejszy ode mnie - mówi pan Jan.
Kiedy upadł na chodnik, stracił przytomność. Kamil S. wymierzył mu jeszcze kilka kopniaków i zadowolony z siebie odszedł.
Jan Blejwas trafił do szpitala. Stracił wzrok w jednym oku i doznał wstrząśnienia mózgu. Jego oprawca nie uniknie kary, siedzi już w areszcie, grozi mu 8 lat więzienia.