Mógłby bronić spotu PiS, ale broni Misiaka

2009-04-27 13:00

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski jest uznanym prawnikiem. Pisał ekspertyzy dla Ryszarda Krauzego i Marka Dochnala, bronił Henryka Stokłosy. Stwierdził, że mógłby bronić również spotu PiS, gdyby nie to, że już reprezentuje jednego z bohaterów filmiku, Tomasza Misiaka.

Być może gdyby PiS zwróciło się o pomoc prawną do Zbigniewa Ćwiąkalskiego, nie przegrałoby w sądzie sprawy o swój spot wyborczy. Był tylko jeden warunek: partia Jarosława Kaczyńskiego musiałaby ubiec byłego senatora PO Tomasza Misiaka. Wówczas Ćwiąkalski by nie odmówił.

- Mógłbym podjąć się obrony spotu PiS, gdyby nie to, że że moja kancelaria prowadzi sprawę senatora Misiaka - powiedział w "Dzienniku" Ćwiąkalski. - Adwokat nie powinien wybierać sobie klientów. I powinien podejmować się obrony bez względu na sympatie polityczne - dodał.

Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, obrona spotu byłaby trudna, ale nie niemożliwa. Według Ćwiąkalskiego, porażka PiS to zasługa prawników tej partii, którzy byli nieprzygotowani i wybrali złą linię obrony.

- Być może linia obrony PiS nie była najkorzystniejsza. Ale to niejedyny błąd. Jak widziałem w telewizyjnych materiałach to pełnomocnicy mylili strony, mieli kłopoty z precyzyjnym wysłowieniem tego, o co im chodzi - ocenił.

Ćwiąkalski podkreślił, że w trybie wyborczym sąd "nie jest od badania daleko idących uwarunkowań, np. kto ostatecznie dostał nagrodę i czy w sposób zasłużony", a zajmuje się jedynie stroną formalną.

- Język spotu jest prosty, czarno-biały. Więc sąd ma zbadać, czy ten język uproszczeń i stwierdzenia, które padają, odpowiada faktom, czy nie - tłumaczył.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki