Nie mógł ścierpieć, że u boku jego byłej dziewczyny jest nowy narzeczony. Postanowił więc go zabić. Nocą na drodze, którą miał przejeżdżać znienawidzony rywal, ułożył wielkie kamienie. Tylko cud sprawił, że Krzysztofowi Wyrzykiewiczowi (23 l.) nic się nie stało. Jego samochód nadaje się do kasacji. Natalia jest przerażona perfidnym zamachem Tobiasza na jej ukochanego.
- Co jeszcze może mu strzelić do głowy?! - drży z niepokoju o życie Krzysztofa.
Jej narzeczony wracał od niej samochodem do swojego domu w Drzonku. Było po północy i wokół panowały egipskie ciemności. Krzysztof znał tę drogę na pamięć i jechał pewnie. Nagle serce podeszło mu do gardła. W świetle reflektorów dojrzał na środku drogi wielkie jak arbuzy kamienie. - Były rozstawione na całej szerokości drogi, nie miałem żadnych szans na wyminięcie ich - opowiada Krzysztof. Jego rozpędzone auto wpadło na przeszkodę, koziołkowało i z impetem wpadło do rowu. Tylko cud sprawił, że kierowcy nic się nie stało. Policjantom od razu okoliczności wypadku wydały się podejrzane. Po nitce do kłębka trafili do sprawcy... Natalia przeżyła szok, kiedy dowiedziała się, że chłopak, z którym spotykała się trzy lata, okazał się takim potworem. - On chciał zabić Krzysztofa! - mówi roztrzęsiona o Tobiaszu.
Opowiada, że kiedy z nim zerwała, systematycznie zatruwał jej życie. - Najpierw szantażował mnie, że jeśli do niego nie wrócę, to on się zabije - wspomina dziewczyna. W końcu się uspokoił. Do czasu... Natalia znalazła nowego chłopaka. - Z Krzysiem razem pracujemy, najpierw był moim przyjacielem i tak zyskał moje zaufanie i serce - opowiada. Tego nie mógł znieść Tobiasz, który w sercu pielęgnował swoją zazdrość i żądzę zemsty. - Rzucał w mój samochód jajkami, obrzucał go sianem - opowiada Krzysztof, który wszystko zgłaszał miejscowej policji, ale nie przypuszczał, że były chłopak jego dziewczyny może posunąć się do najgorszego. Tobiasz H. przyznał się do kamiennej blokady na drodze. Mówił, że popchnęły go do tego emocje, ale nie chciał nikomu zrobić krzywdy. Za narażenie Krzysztofa na śmiertelne niebezpieczeństwo grozi mu 8 lat pozbawienia wolności.