To miał być wymarzony dom wśród lasów i łąk... Pani Magdalena nie podejrzewała nawet, że jej jedna decyzja stanie się przyczyną zaciekłego sąsiedzkiego sporu. Spokojne życie kobiety zamieniło się w piekło półtora roku temu, gdy na budynku zaczęła układać dachówkę. Wybrała glazurowaną, żeby nie osadzał się na niej mech i brud. Już po położeniu kilku dachówek kobieta miała usłyszeć od swojego sąsiada Tomasza G., że go oślepiają.
Początkowo myślała, że to żart. Dachówki kupiła w dużym markecie budowlanym i przez myśl jej nie przeszło, że mogą mieć oślepiającą moc.
Zobacz: Warszawa: Odśnieżajmy dachy!
- W Dębogórze są cztery takie dachy jak nasze. A w Niemczech tysiące. Kontaktowaliśmy się nawet z producentem i wychodzi na to, że jako jedyni w Europie przeżywamy takie kłopoty. Problem nie może więc tkwić w dachówkach - utrzymuje pani Magda.
Sąsiad postanowił dochodzić swoich praw przed sądem, bo jak próbuje udowodnić, w słoneczne dni nie może w pełni korzystać z ogrodu i tarasu. Domaga się wymiany dachówek albo ich zmatowienia.
- Nie zgodzę się na to. Dachówki mają gwarancję na 50 lat - mówi stanowczo pani Magda. Tomasz G. twierdzi, że przez dach sąsiadów jego życie zamieniło się w piekło.
- Niech sprawę rozstrzygnie sąd - stwierdza.