Mimo dużego końskiego łba Emil nie spodziewał się, że wpadnie w prawdziwą pułapkę. Na jego nieszczęście na łące, na której się pasł, była przykryta eternitem i porośnięta trawą studnia. To właśnie na nią nieopatrznie wszedł i wpadł jak śliwka w kompot. - Kiedy go zobaczyłem, widok był żałosny - opowiada Rafał Dominik (44 l.), właściciel konia. - Łeb w studni, tylko trochę wystający ponad wodę. Zad jeszcze niżej. Zupełnie zaklinowany. Powiedziałem mu: "Emil, trzymaj się, wyciągniemy cię stąd!" - dodaje właściciel.
Pan Rafał skrzyknął ekipę ratunkową. Koparką wykopany został spory dół tuż obok kamiennego ocembrowania studni. Część tego ocembrowania została zburzona. Wciąż jednak daleko było do wyciągnięcia konika. - Znajomi trzymali mnie za nogi, a ja obwiązałem konia pasami pod brzuchem i zadem. Potem go wyciągaliśmy za pomocą ramienia koparki, jak korek z butelki wina - opisuje Rafał Dominik. Gdy tylko Emil dotknął ziemi, ruszył z kopyta, a jego właściciel odetchnął z ulgą - koń był cały i zdrowy.