Mój ojciec umiera, bo nie chcą go przyjąć do szpitala

2009-07-17 4:00

Skandal! Z ciężko chorego pacjenta lekarze zrobili alkoholika. Zamiast leczyć, odsyłano go ze szpitala do szpitala. Dziś 61-letni mężczyzna walczy o życie. - Lekarze, którzy zgotowali tacie ten koszmar, muszą zostać ukarani - grzmi Beata Sękowska (25 l.), córka chorego.

Pan Jerzy (61 l.) trafił na początku lipca do szpitala w Konstancinie. Miał uraz kręgosłupa i pękniętą miednicę. - Po tygodniu leczenia z tatą było coraz gorzej - opowiada córka. Lekarze wysłali go karetką do szpitala psychiatrycznego w Tworkach. Dlaczego akurat tam? - Tłumaczono mi, że tata jest alkoholikiem - mówi Sękowska. Szpital w Tworkach nie przyjął jednak pana Jerzego, bo według lekarzy mężczyzna kwalifikował się tylko na intensywną terapię. Lekarz stwierdził również, że to nie żadna choroba alkoholowa.

Pan Jerzy karetką pojechał do szpitala w Pruszkowie. Tam ponoć nie było dla niego miejsca, więc przewieziono go do szpitala przy ul. Kasprzaka w Warszawie, a następnie do szpitala przy ulicy Górczewskiej. Nigdzie nie chciano go przyjąć. Karetka z chorym krążyła ok. 4 godzin. W końcu nad mężczyzną zlitował się szpital zakaźny przy Wolskiej. - Gdyby nie tamci lekarze, nie wiem czy tata by jeszcze żył - mówi Sękowska. - Rozpoznano u niego sepsę i podłączono do respiratora - opowiada. Pan Jerzy jest w stanie śpiączki. - Mam ogromny żal do lekarzy, szczególnie z Konstancina - tłumaczy córka. Sprawą zainteresował się już rzecznik praw pacjenta. W szpitalu w Konstancinie usłyszeliśmy tylko, że sprawa jest badana.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki