Artur Wyrwas po zasadniczej służbie wojskowej marzył, aby zostać zawodowym żołnierzem. - Chciał brać udział w zagranicznych misjach, ale bałem się o niego i odradzałem mu ten pomysł - opowiada jego tata, Stanisław (65 l.). 21-letni wówczas Artur wrócił z jednostki do rodzinnego gospodarstwa w Borkowie. 22 grudnia 2008 r. zjadł z rodzicami kolację, obejrzał film w telewizji i poszedł spać. - Słyszałem w nocy jęki, ale nie pomyślałem, że z Arturem dzieje się coś złego - wspomina pan Stanisław.
Rano rodzice znaleźli syna w łóżku sztywnego i zimnego. Nie oddychał. Lekarze nie dawali mu żadnej szansy. On jednak przeżył, choć już nie był tym samym chłopakiem. Całkowicie sparaliżowany, mógł poruszać tylko powiekami oczu. - Do dziś nie wiemy, co się wtedy w nocy stało - mówi mama Artura, Danuta (53 l.).
Dzięki opiece rodziców i rehabilitacji Artur przybrał na wadze, potrafi zacisnąć dłoń i o kilka centymetrów przesunąć rękę. Porozumiewa się mrugnięciami powiek. - Pokazuję mu kolejno litery alfabetu wypisane na kartce, a on mrugnięciem potwierdza, o którą literę mu chodzi. W ten sposób potrafi nawet żartować i prawić komplementy - tłumaczy pani Danuta. Podobną metodą grają razem w pokera.
Zobacz też: Soczi 2014. Maria Komissarowa częściowo sparaliżowana
Rodzina marzy o urządzeniu EyeTech, służącym do śledzenia ruchów gałki ocznej, które po podłączeniu do komputera, umożliwiłoby Arturowi "rozmowę" z bliskimi. - Już testował takie cyberoko. Za pierwszym razem poprosił o piwo - śmieje się mama Artura. Koszt urządzenia to ponad 100 tys. zł. To zbyt wiele dla utrzymujących się z rolniczej emerytury rodziców 27-latka. Dlatego proszą o pomoc.
Możesz pomóc
Osoby, które zechcą wesprzeć zakup EyeTech dla Artura, mogą wpłacać pieniądze na konto Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" na konto nr: 75 1240 1037 1111 0010 0957 3199, z dopiskiem "Dla Artura Wyrwasa 20204"
Czytaj również: ZUS łupi niepełnosprawnego: Każą mi oddać 50 tysięcy zł!