To nic innego, tylko prywata! - mówi stanowczo starszy sierżant Zbigniew Jakubiak (32 l.) z Komendy Powiatowej Policji w Pułtusku (woj. mazowieckie).
Sierżant Jakubiak był zszokowany, gdy zobaczył, jak policyjny mechanik reperuje samochód komendanta. - Przecież to niezgodne z prawem - mówi zbulwersowany. Natychmiast powiadomił o tym prokuraturę.
- Faktycznie, podjechałem na warsztat swoim samochodem. Ale tylko dlatego, że coś mi tam skrzypiało - tłumaczy się komendant Zbigniew M. (48 l.).
Sierżant Jakubiak jednak wie swoje. - Mechanik naprawiał samochód komendanta wielokrotnie. A przecież w policyjnym warsztacie mogą być naprawiane tylko radiowozy - wyjaśnia. I mówi zbulwersowany, że funkcjonariusze muszą jeździć rozwalającymi się rzęchami, bo brakuje pieniędzy. - Pamiętam, jak najadłem się wstydu, kiedy nie mogłem wejść do radiowozu, bo zacięła się klamka - opowiada funkcjonariusz.
- Wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja w policji. Jednak kategorycznie nie zgadzam się z zarzutem, że nasze radiowozy zagrażają czyjemukolwiek życiu - oburza się komendant Zbigniew M., i dodaje, że podwładny, który na niego doniósł: "nie jest zbyt dobrym policjantem".
Prokuratura bada tę bulwersującą sprawę.