Po piątkowym szaleństwie w Sejmie weekend Elżbieta Kruk spędziła już w swoim lubelskim mieszkaniu. Z dziennikarzami rozmawiać nie chciała. - Zabili mnie, mamo - tylko tyle miała powiedzieć do swojej matki po powrocie. - Zaszyła się w domu. Siedzi na łóżku i czyta książkę. Nie ogląda telewizji, nie rozmawia nawet z najbliższymi. To delikatna istota - martwi się o córkę pani Alicja. Pytana o dziwne zachowanie posłanki na Wiejskiej spuszcza wzrok i tłumaczy: - To przez jej charakter... Musi swoje emocje wyrzucić z siebie. Zapytana wprost: czy jej córka ma problem z alkoholem, krzyknęła: - Przestańcie się nad nią pastwić!
Bardziej rozmowni byli za to mieszkańcy osiedla na którym mieszka posłanka Kruk. - Wstyd, po prostu wstyd - oburza się Wiesław Górny (58 l.).
W podobnym tonie wypowiadają się posłowie PO. Ich zdaniem Kruk powinna przeprosić za swoje zachowanie. - Każdy popełnia błędy. Nie można jednak chować głowy w piasek i udawać, że nic się nie stało - uważa Sebastian Karpiniuk (36 l.).
Posłowie PiS stanęli jednak murem za swoją koleżanką. Według prezesa PiS, Kruk po prostu źle się poczuła. Zdaniem Jacka Kurskiego... piją nie tylko w PiS. - Kilka miesięcy temu widziałem w studiu telewizyjnym ministra, który był "nawalony jak messerschmitt" - grzmiał w Radiu Zet. Szczegółów jednak nie zdradził. Bo może prawdą jest, że posłowie PO i PiS mają pakt o nieagresji w sprawie... gorzałki. "Przewidywał, że Platforma nie będzie kablować pisiorów i odwrotnie" - napisał na swoim blogu Marek Siwiec (53 l.) z SLD.
W czasie piątkowego posiedzenia Sejmu Elżbieta Kruk zdradzała typowe objawy choroby filipińskiej - mętny wzrok, chwiejny krok, bełkotliwa mowa i magiczne pytanie: "Ale o co chodzi?!". Posłanka PiS zachowywała się jakby była pijana. Pytana przez dziennikarzy o powody swojej niedyspozycji, odpowiadała bełkocząc: - W związku z tym, że co... Że miałam urodziny dwa dni temu?... Z opresji wybawili ją partyjni koledzy. Niemal siłą odprowadzili do hotelu poselskiego.