Ta przerażająca historia wydarzyła się kilka miesięcy temu. Bożena Śmieciuch, jak tylko zauważyła, że córka źle się czuje, to od razu poszła z nią do lekarza. Pani doktor wysłuchała szmery w płucach i przepisała antybiotyk. Nie zleciła jednak badania płuc - prześwietlenia. Kolejny dzień przyniósł pogorszenie stanu dziecka. Wdała się biegunka, Ola nie mogła się już podnieść z łóżeczka o własnych siłach. Rodzice podjęli decyzję, by jak najszybciej zawieźć dziewczynkę do szpitala w Łosicach. - Lekarka, która badała Olę w szpitalu, również wysłuchała szmery w płucach - wspomina tragiczne chwile pani Bożena Śmieciuch. - Przyjęto ją na oddział dziecięcy ze wskazaniem nawadniania kroplówkami. Lekarze zajęli się biegunką, a nie zmianami w płucach. Tu również nie zrobili prześwietlenia. Nocą stan Oli jeszcze się pogorszył. Rano zobaczyłam, że sinieją jej rączki i nóżki. Wezwałam personel szpitala. Blisko dwie godziny reanimowano córeczkę. Zmarła - wspomina pani Bożena. Na podstawie sekcji zwłok ustalono, że przyczyną zgonu było wirusowe zapalenie mięśnia sercowego spowodowane zapaleniem płuc. - Dlaczego lekarze prowadzący w szpitalu nie zlecili wykonania prześwietlenia płuc, które wykazałoby infekcję i tym samym uratowałoby życie mojej córeczce! Chcieli zaoszczędzić na prześwietleniu i doszło do najgorszego - twierdzi mama Oli.
Jakie konsekwencje spotkały lekarzy? Sprawę umorzono, bo prokuratura w Siedlcach nie dopatrzyła się błędu lekarskiego. Matka wynajęła prawnika i odwołała się od postanowienia o umorzeniu. W październiku zapadnie decyzja w tej sprawie.