Kłock, łódzkie: Moja kosiarka zabiła Tomka

2010-08-03 11:00

- Nie mogę uwierzyć w to, co się stało - mówi zszokowany Michał Walczak (22 l.) z Kłocka koło Sieradza. Mężczyzna nie może sobie wybaczyć, że pożyczył kosiarkę swojemu kuzynowi Tomkowi J. (†10 l.). Gdy chłopiec podłączył ją do prądu, padł rażony na ziemię. Zmarł chwilę później.

Kosiarkę własnoręcznie zrobił kilka lat temu ktoś z rodziny Michała Walczaka. Wziął silnik od pralki, zamontował nóż do koszenia trawy, zrobił konstrukcję z metalu i drewna. Do tej pory kosiarka sprawdzała się znakomicie. Często więc pożyczał ją ktoś z rodziny.

Tym razem trafiła na podwórko Tomka. Chłopiec w sobotę po południu najpierw poszedł popływać z kolegami w miejscowym stawie, po powrocie do domu miał skosić trawę. Włączył kabel do prądu, dla wygody ściągnął buty. Wtedy jego ciałem wstrząsnął potworny dreszcz. Tomek padł nieprzytomny na ziemię.

- Akurat przechodziłem koło jego domu - opowiada Michał Walczak. - Pomyślałem sobie, że wstąpię do środka, porozmawiam. Gdy wszedłem na podwórko, Tomek leżał na ziemi. Zadzwoniłem po pogotowie, a sam zacząłem go reanimować. W jego oddechu czuć było jednak śmierć. Nie mogłem nic zrobić - wspomina. Lekarze mogli tylko stwierdzić zgon.

- Musiało być jakieś przebicie prądu na kablu. Ale sprawdzałem ją wcześniej, wszystko działało bez zarzutu. Gdybym mógł przewidzieć, że stanie się taka tragedia, wyrzuciłbym tę kosiarkę na złom - zarzeka się Michał Walczak.

Policja zatrzymała do wyjaśnienia rodziców chłopca. Oboje byli pod wpływem alkoholu. Zostali jednak zwolnieni, bo uznano, że śmierć chłopca to nieszczęśliwy wypadek. W Kłocku wszyscy są wstrząśnięci jego śmiercią. - Nie mogę się z tym pogodzić. On traktował mnie jak rodzonego starszego brata. Kiedyś mówił, że chciałby być w dorosłym życiu taki jak ja - mówi załamany Michał Walczak.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki