- To nienormalne - oburza się pan Dariusz. - Policjanci czekają na wyniki badań biegłych. Właśnie się dowiedziałem, że może to potrwać... dwa lata - dodaje mężczyzna.
Żona pana Dariusza zmarła pod koniec lutego w łódzkim szpitalu im. Kopernika. Do kliniki chirurgii trafiła na prosty zabieg wycięcia hormonalnego guza nadnercza. Operował ją doświadczony chirurg Krzysztof K. Po operacji okazało się, że lekarz zamiast guza usunął fragment zdrowej trzustki. Gdy stan chorej gwałtownie się pogorszył, konieczne były kolejne zabiegi. Niestety, kobiety nie udało się uratować.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Z wyników sekcji zwłok jednoznacznie wynika, że przyczyną śmierci pani Katarzyny były komplikacje pooperacyjne.
Zobacz: Hubert NOWAK jest inwalidą przez BŁĄD LEKARZA
Dariusz Chlebowski liczył na szybkie ukaranie winnego lekarza. Okazuje się jednak, że na sprawiedliwość może długo poczekać.
- Lekarz, który przeprowadzał zabieg, nie został dotąd przesłuchany - przyznaje Krzysztof Kopania (49 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Trwają przesłuchania innych świadków w tej sprawie. Po zgromadzeniu materiału dowodowego trafi on do biegłych z zakładu medycyny sądowej spoza Łodzi, którzy wypowiedzą się na temat ewentualnej odpowiedzialności karnej. To może potrwać nawet kilka miesięcy.
To wersja optymistyczna. Pan Dariusz usłyszał od śledczych, że biegli mogą badać dokumentację medyczną nawet przez dwa lata!
- Przecież po tym czasie nikt nie będzie pamiętał, co się wydarzyło w tym szpitalu - mówi. - Dzisiaj są takie możliwości, nowoczesne metody. Tam jest ze trzydzieści kartek dokumentów. Nie rozumiem, dlaczego to ma trwać tak długo. To dla mnie niepojęte.
Dyrekcja szpitala zapowiadała, że lekarz, który operował panią Katarzynę, zostanie zwolniony z pracy. Tymczasem wczoraj dowiedzieliśmy się na oddziale, na którym pracował, że przebywa... na zwolnieniu lekarskim.