Świnoujście: Moje dziecko nie żyje, bo lekarz nie miał czasu! [SZCZEGÓŁY]

2014-03-13 3:00

Koszmar w Świnoujściu! Kobieta z zagrożoną ciążą urodziła dziecko... na szpitalnym łóżku, bo lekarze nie mieli czasu, żeby się nią zająć. Dopiero wtedy przewieziono Agnieszkę Klimczak (43 l.) na porodówkę. Niestety, jej malutka Amelka zmarła tuż po przecięciu pępowiny. Sprawą zajęła się prokuratura, a kobieta oskarża szpital o śmierć dziecka.

Poród zaczął się przedwcześnie. Agnieszka Klimczak przyjechała do szpitala w 6. miesiącu ciąży, bo zauważyła na bieliźnie niepokojące plamy. Lekarze zdecydowali pozostawić pacjentkę na oddziale do następnego dnia. - Była ze mną mama - mówi pani Agnieszka.

- Leżałam na łóżku, nagle poczułam skurcze, silny ból i miałam wrażenie, że dziecko pcha się do wyjścia. Mama pobiegła do pielęgniarek, ale miała usłyszeć od nich, że one mają wyniki moich badań i wszystko jest w porządku. Cierpiałam więc nadal, nie wiedząc, co się dzieje. Pozostawiona bez pomocy. Niewiele czasu minęło, gdy rozwarcie było już tak duże, że widać było główkę córeczki. Mama znowu pobiegła po pomoc, ale miała usłyszeć, że nie jestem jedyna na oddziale. Urodziłam na zwykłym szpitalnym łóżku. Sama, bez niczyjej pomocy. Dopiero gdy było już po porodzie, wszyscy się zbiegli. Na wózku, z córeczką na rękach, przewieziono mnie na porodówkę. Gdy odcięli pępowinę, Amelka, tak miała mieć na imię moja córeczka, zmarła - dodaje ze smutkiem kobieta.

Zobacz też: Noworodek nie żyje... lekarz nie miał czasu dla rodzącej!

Agnieszka Klimczak złożyła skargę do Ministerstwa Zdrowia. To zareagowało szybko. Wszczęto postępowanie wyjaśniające, zawiadomiono też o sprawie prokuraturę. - Prowadzimy postępowanie w kierunku narażenia życia dziecka podczas porodu - mówi Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Przedstawiciele szpitala nie chcieli wypowiadać się w tej sprawie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają