W sprawie tajemniczej śmierci Roberta Pazika (39 l.), jednego z oprawców Krzysztofa Olewnika (27 l.), mnożą się pytania bez odpowiedzi. Czy naprawdę popełnił samobójstwo, czy ktoś mu "pomógł"? Komu zależało na jego śmierci? Co takiego wiedział, że musiał zginąć?
Nasze śledztwo zatacza coraz szersze kręgi. Udało nam się dotrzeć do Dariusza P. (42 l.), rodzonego brata Roberta Pazika. To on - 12 stycznia - jako ostatni rozmawiał z mordercą Olewnika. - Nigdy nie uwierzę, że brat sam postanowił się zabić - mówi zdecydowanie Dariusz P. Jego zdaniem Pazik został przez kogoś zmuszony do tego drastycznego kroku. Co takiego od niego usłyszał? - Nawet mnie o to nie pytajcie - ucina przerażony.
Jednego jest jednak pewien - jego brat nigdy sam z siebie nie popełniłby samobójstwa.
Zapytany jednak, kto zmusił Pazika do samobójstwa, gwałtownie milknie. - Boję się o siebie, a przede wszystkim o moją mamę - wyjaśnia zdenerwowany.
Czy prokuratura bierze pod uwagę, że Pazikowi ktoś "pomagał"? - Śledztwo trwa i w żadnym razie nie mogę podać żadnych jego szczegółów - mówi Andrzej Rychalski z prokuratury w Ostrołęce.
Jak udało nam się jednak ustalić, śledczy zainteresowali się listami, które morderca pisał z więzienia do swojej mamy. Z opublikowanej kilka dni temu przez "Super Express" korespondencji jasno wynika, że Pazik absolutnie nie chciał się zabić.
Rodzina mordercy jest też przekonana, że Pazik panicznie bał się przeniesienia z więzienia w Sztumie (woj. pomorskie) do Płocka. - Robert miał przeczucie, że ta przeprowadzka okaże się dla niego wyrokiem śmierci - mówi jego matka.
Tydzień po przeniesieniu Pazik popełnił samobójstwo, dołączając tym samym do dwóch innych członków gangu, który porwał, więził, torturował, a na końcu brutalnie zgładził syna wpływowego biznesmena. Domniemany szef bandy Wojciech Franiewski zabił się w 2007 roku, a Sławomir Kościuk (51 l.) w 2008 r.