Olejnik krytykuje również redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Tomasza Wróblewskiego za decyzję o publikacji artykułu. Zastanawia się dlaczego go opublikowano. - W imię czego? Sensacji, prawdy, chęci zaistnienia? - pyta.
Monika Olejnik wspomina też, jakie reakcje wywołała publikacja gazety w kręgach PiS-u i wśród rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Uważa ona, że: "Jarosław Kaczyński nie może uwierzyć w to, że jego brat zginął w zwykłej katastrofie. Takiego wielkiego prezydenta można było tylko zamordować".
Jej zdaniem, sensownym wyjściem byłoby powołanie międzynarodowej komisji, która zbadałaby katastrofę smoleńską. "Być może ci, którzy po wtorku zaczęli wierzyć w zamach, zmieniliby zdanie" - napisała Olejnik.
Dziennikarka przypomina, że Kaczyński groził w środę, że osoby, które pomagają w matactwach albo mataczą, poniosą konsekwencje. "Już widzę po wygranych wyborach PiS sznur osób idących do więzienia" - pisze. "Trotylu nie ma, ale pozostał w głowach Polaków. Co z tego, że redaktor naczelny być może zostanie wyrzucony ze stanowiska? I tak część osób uzna, że poległ za prawdę" - podkreśla Olejnik.