Co sprawiło przykrość naszej wicemistrzyni świata? Skandaliczna nieudolność niemieckich organizatorów!
Monika, która podzieliła drugie miejsce z Amerykanką Chelsea Johnson, usłyszała przed dekoracją, że nie dostanie tego dnia medalu takiego, jak inni, bo... nie przygotowano go dla niej! Następnie spiker przy jej nazwisku wymienił brązowy medal (!), a po zejściu z podium Polka zobaczyła, że na rewersie wręczonego jej trofeum widnieje nazwisko Johnson! Pyrek wymieniła więc medale z Amerykanką. Okazało się, że ten z jej nazwiskiem to nieprawdziwy medal, a zwykła pamiątkowa replika! - Już kiedy spiker powiedział o brązie, opadły mi ręce i nie chciałam wejść na podium - mówi smutna Monika. - Weszłam, bo ludzie klaskali. Zaskakujące, że naród uważany na najporządniejszy na świecie robi tyle pomyłek, że nie przygotowali większej liczby medali - kręci głową.
Jakby tego było mało, gamoniowaci Niemcy, próbując się zrehabilitować, podali Monice... adres, pod który miałaby wysłać otrzymaną podróbkę medalu, a w zamian odesłano by jej właściwy.
- Nie zaryzykuję wysyłania - zastrzega tyczkarka. - Oddam go mojemu menedżerowi, Niemcowi Markowi Oxenbergowi. On dopilnuje sprawy - kończy.