Tyle że pomysł to "codzienny", bo ta represja, zwana metodą wychowawczą, już z dawna znana była w wojsku czy w więziennictwie. Co byłoby "niecodziennego" w takich praktykach? Represjonowanie w ten sposób kłamców i krętaczy politycznych.
Już widzę, jak prezydent Kaczyński wyznacza w swoim pałacu rejon sprzątania ministrowi Kownackiemu - za nieuzgodnione ogłaszanie kampanii wyborczej szefa lub publiczne kłamliwe twierdzenie, że głowa państwa nie obraziła Moniki Olejnik po wywiadzie w TVN.
A Donald Tusk mógłby spokojnie uzbroić ministra Arabskiego w mop oraz domestosa i kazać przelecieć łazienki Kancelarii Premiera. To byłoby i tak niewiele za odmawianie samolotu prezydentowi państwa i zarzucanie mu prywaty. Na razie jednak... eksperymentujemy na dzieciach.