- Nie wiem, co by się stało, gdyby nie on - mówi Marian Pamuła (66 l.), dziadek Mateusza. Pan Marian został napadnięty we własnym domu. Dwaj zamaskowani bandyci chcieli okraść go z renty. Wpadli do mieszkania i rzucili się na mężczyznę.
Zaczęli bić go i kopać.- Gdzie trzymasz kasę? - wrzeszczeli mu do ucha. A przyduszony pan Marian tak opadł z sił, że nie mógł nawet wzywać pomocy.- Gdyby nie niedawny wylew, to może dałbym gówniarzom radę - mówi dziadek. - A tak, ledwie przeżyłem napaść.
Patrz też: Wypadek pod Międzyrzeczem. Dziadek zmarłego 15-letniego Dawida: Policjanci ZABILI mi wnuczka na pasach
Na szczęście do akcji wkroczył Mateusz. Z krzykiem rzucił się na dwóch napastników. Kiedy zaczęli uciekać, powiadomił o wszystkim policję. Bandyci zostali szybko ujęci. Okazali się nimi osiedlowi chuligani. Aleksander W. (15 l.) i Bartosz W. (17 l.).- Mateusz to mój najstarszy syn. Jestem z niego bardzo dumna - stwierdza matka chłopaka Agnieszka Pamuła (37 l.). Ten jednak nie uważa, by zachował się jak bohater. - Każdy by zrobił to samo na moim miejscu - stwierdza skromnie.
Jego odwagę docenili już policjanci.
- Chłopiec stanowi wzór do naśladowania. Na pewno go nagrodzimy - zapowiada nadkomisarz Marcin Malinowski, komendant posterunku policji w Morągu.