Dla dziewięcioletniej Emilki komunia święta miała być najpiękniejszym dniem w jej dotychczasowym życiu. Długimi tygodniami przygotowywała się do
tej podniosłej chwili. W kościele, jak przewidywała, było cudownie. Ale w domu, po rozpoczęciu przyjęcia komunijnego, wydarzyło się coś strasznego. W czasie imprezy zakrapianej alkoholem doszło do kłótni, która zakończyła się potworną zbrodnią. Na komunii pojawił się biologiczny ojciec dziewczynki, co nie spodobało się Robertowi S. (+43 l.), partnerowi Anety K. W czasie, gdy matka Emilki kroiła komunijny tort, ten zaczął mieć o to do niej pretensje. Kobieta w afekcie chwyciła za nóż i szybkim ruchem wbiła ostrze prosto w szyję konkubenta. Ciężko ranny mężczyzna trafił do szpitala. Niestety po dwóch dniach zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa.
U zatrzymanej Anety K. stwierdzono prawie dwa promile alkoholu. - Z naszych ustaleń wynika, że prawie wszyscy uczestnicy przyjęcia komunijnego byli
pod silnym wpływem alkoholu - mówi prokurator gorzowskiej Prokuratury Okręgowej Roman Witkowski.
Dla małej Emilki i jej młodszego braciszka świat się całkowicie zawalił. Dzieci tymczasową opiekę znalazły u cioci. O ich dalszym losie ma zadecydować
sąd rodzinny. Aneta K. została aresztowana na trzy miesiące. Prokuratura postawiła jej zarzut spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała, co w
efekcie spowodowało śmierć ofiary. - Czyn ten zagrożony jest karą do 12 lat pozbawienia wolności, ale sąd może zadecydować o wyższym wymiarze
kary, do dożywocia włącznie - mówi prokurator Witkowski.